Więc tak. W nocy jeszcze się budzimy ale...ale nie jemy już mleka! Tak- dziewczyny nie chcą już mleka w nocy. Próbowałam dawać, ale po 2 łykach butelka była wypluwana, więc nic na siłę. Karmienie jest przy jednej ze stałych pobudek- tak koło 5 na ranem. Wtedy papu i śpimy dalej.
Wstajemy o? No właśnie...wstajemy o tej, o której Hania się obudzi, bo to ona jest przodowniczką -zawsze budzi się pierwsza....niestety często jest to 6:00 :( W 99% jest to pobudka z rykiem więc biorę ją koło siebie, żeby nie obudziła Weroniki. Jak Hania ma dobry dzień to nadaje jak najęta,sama się sobą zajmuje... a ja ledwo widzę na oczy. Jak ma gorszy dzień, to nie poleży, tylko trzeba iść z nią na leżaczek lub matę interaktywną. Weronika za to śpi tak do 7:00- 7:30. Budzi się spokojnie, bez wrzasków. Potrafi leżeć i gadać sama do siebie, a czasami nawet zaśnie jeszcze na chwilę.
Tak koło godziny 8 rano jesteśmy wszystkie na nogach i powoli trzeba szykować jedzenie, bo baby robią się głodne. Ponieważ jesteśmy już duże, na śniadanko jemy kaszkę mleczno- ryżową. Pamiętam naszą pierwszą łyżeczkę- to była kaszka z sokiem brzoskwiniowym :) Po niecałym miesiącu o łyżeczce znamy także inne smaki- malinę,wanilię, banana i morelę. Jak zdołałam przejść przez tyle smaków? Bo na nie dwie jedna kaszka starcza na około 3-4 dni.
No to śniadanko za nami i czas na drzemkę. Ponieważ kaszka syci na dłużej kolejny posiłek jest koło 12:00. Co wtedy? W sumie zależy od dnia- albo butla albo słoiczek. Tak- podaje im jedzenie ze słoiczków bo wolę to, co jest w jakiś sposób kontrolowane i nadzorowane, niż te pędzone owoce i warzywa...zwłaszcza w sezonie zimowym. A,ze nie posiadam własnego ogródka to też swoje robi. No więc po posiłku idziemy na spacer, który obecnie trwa nawet 3 godziny. Często gęsto po powrocie do domu damy nadal śpią, więc bywa że i 4 godziny zaliczą. Po tak długim śnie wiadomo,że brzuszki będą puste więc butla idzie w ruch ( lub słoiczek, zależy co było przed spacerem). Czasami robię przerwę i nie podaje słoiczka ,tylko dwa razy mleko. Niech żołądeczki odpoczną od smakowych nowości.
Nawet nie wiem kiedy robi się 17:00 i powoli trzeba szykować się do kąpieli, a kąpiel dwóch maleńst też jest czasochłonna. Wykąpane? więc czas na kolację, która nie jest posiłkiem bez problemów. Jeżeli dziewczyny są bardzo zmęczone, to nie chcą zbytnio jeść....marudzą i tylko piją herbatkę. Wtedy dostają na śpiocha koło 21:00 butelkę. Jak jest jeszcze spokojnie, to czasami zamiast wieczornej butelki daję im kaszkę - "smaczna kolacja" która jest bez dodatku cukru- i po niej spanko.
Nawet nie wiem kiedy robi się 17:00 i powoli trzeba szykować się do kąpieli, a kąpiel dwóch maleńst też jest czasochłonna. Wykąpane? więc czas na kolację, która nie jest posiłkiem bez problemów. Jeżeli dziewczyny są bardzo zmęczone, to nie chcą zbytnio jeść....marudzą i tylko piją herbatkę. Wtedy dostają na śpiocha koło 21:00 butelkę. Jak jest jeszcze spokojnie, to czasami zamiast wieczornej butelki daję im kaszkę - "smaczna kolacja" która jest bez dodatku cukru- i po niej spanko.
Gdy przychodzi godzina 19:30 dziewczyny już smacznie śpią, a ja mam chwilę dla siebie...zanim sama padnę w objęcia morfeusza :)
Na dobre spanko- Wercia i jej Irokez oraz Hania, której jak zwykle coś nie pasuje (lecz nawet wtedy wygląda przesłodko :)
Nie wiem, jak wygląda tata, ale z Mamy /dziewczyny mają dużo :)
OdpowiedzUsuńSuper, że już bez mleka w nocy :)
Fajnie, że macie jakiś rytm. Jeden z minusów karmienia piersią, to właśnie dłuższe stabilizowanie się pór posiłków, bo cyc to i picie i jedzenie i pocieszenie.
OdpowiedzUsuńEwa podziwiam,ze możesz tak długo żyć nie wiedząc kiedy bedzie jedzenie. Na prawde podziwiam.
UsuńU nas podobnie wygląda plan dnia :) tyko że Lenka już w nocy nie budzi się na jedzenie :D
OdpowiedzUsuńNo one tez nie jedzą, tylko piją. I nie moge sie doczekać aż w koncu przestaną się budzić!
Usuńdobra organizacja to podstawa ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze podziwiam mamy bliźniąt :) Ja ledwo wyrabiam przy mojej Hani ;)
OdpowiedzUsuńTeż daję słoiczki z identycznych pobudek... w markecie niestety sama chemia w tych warzywach a ogródka nie mam :( Pediatra mi zaleciła więc chyba nie są takie straszne jak to się utarło ;)
Pozdrawiam, będę zaglądać :)