poniedziałek, 30 marca 2015

Pampers czy dada?? Oto jest pytanie...

   Z cyklu ciekawa mama testuje: pieluchy. No i to odwieczne pytanie: Które są najlepsze? Które bardziej chłonne? A które przystępne cenowo?
   Każda kobieta widziała kiedyś reklamę oryginalnych Pampersów- na dwie pieluchy wylewają płyny, po chwili przykładają papierek i włala: pampersa papierek suchy, innej pieluchy niestety nie. Z czystej matczynej ciekawości postanowiłam w domu odwzorować reklamę :D

Do mojego testu użyłam oryginalnego pampersa nr 5, Dady pantsy  nr 4,  nowej Dady- Extra cienkiej nr 5 oraz zwykłej Dady nr 5.

 Do każdej szklanki wlałam po tyle samo płynu- 100 ml- zabawiłam go sokiem i wylałam na pampersy.
Pieluchy miały trochę czasu na wchłonięcie płynu, potem nadszedł czas na test papieru toaletowego :D

Papier toaletowy przyciskałam ręką do każdego pampersa- po 10 sekund. Pierwsze dwa osobniki to  Pampers i Dada pantsy. Jak widać, nie ma żadnego mokrego śladu.
Kolejne dwa to Dada Extra Cienka i Dada zwykła. Na tych dwóch pieluchach widać już odbijające się kropelki płynu. Więcej w Dadzie 'grubej'

No i coż o tym myslimy?? Kto wygraywa, kto przegrwywa? Myślę,że Najgorzej z tej oto czwórki wypadła Dada ze starej 'grubej' serii. Chociaż uważam,że taka znikoma ilość kropeczek na papierze, to i tak jest dobry wynik, jako produkt z supermarketu. Tak na marginesie to dla mnie znacznie gorzej wypadają Pampersy typu- Sleep& Play! Po pierwsze jak dziewczyny były małe, to strasznie nas uczuliły! Do tego są tak mało chłonne,że dla nas nie nadają się w ogóle do codziennego użytku, chyba że przebierałabym dzieci co godzinę....Przy tym nie trzymają płynu- co nie omieszkałam kiedyś sprawdzić. Pampersy były po-drzemkowe, a produkty tej samej marki- Pampersy Pantsy i słynne pomarańczowe Sleep&play.

   No ale wracając do testu-  jaki werdykt? Powiem tak. Jeżeli jestem w stanie kupić zielone Pampers w cenie Dady- to wybieram Pampersa. Czemu? Bo jednak ich wkład jest nieco inny. Płyn zmienia się w żel i w porównaniu do Dady- wchłania się on znacznie szybciej. Lecz patrząc na test papieru- nie ma to późnej większego znaczenia. Dady Majtki- zero przecieków przy teście papieru, lecz niestety rozmiarowo ubogo- bo dostępne są tylko 4 i 5- więc nie ma mowy o noworodkach. Jak już wspominałam Dada starego typu wypadła najgorzej, niż jej młodsza- Super cienka siostra. Jednakże nowszy model jest o około 3 złote droższy. Czy jest to warte swojej ceny? Hmmm

     Podsumowując. Używałam wielu dostępnych na rynku rodzai pieluch i jak dla mnie w Dadzie jest równowaga miedzy jakością a ceną, ale jak Pampers jest w promocji- to nie zastanawiam się dwa razy- i wybieram zielonego kolegę. Pomarańczowego osobnika nawet nikomu nie polecam.....

sobota, 28 marca 2015

Idzie wiosna- idzie nowa garderoba.


   No przyszła wiosna. Piękna pogoda, słoneczko i zapach powoli budzącej się do życia przyrody- to jest to. Jednakże dla większości rodziców zmiana pory roku kojarzy się z wydatkami- i tak samo jest u nas. Nastał czas na nowe- cieńsze ciuszki.
    Mamusia jak zwykle wybrała się gdzie- do Pepco :D Przede wszystkim szukałam cieńszych kurteczek- i dosyć szybko znalazłam. Fason serduszkowy od razu wpadł mi w oko. Ten oto model był dostępny w dwóch kolorach- granatowym i różowym, ale to właśnie granat z różową podszewką podbił moje serce :D Dziewczyny wyglądają jak małe modeleczki :D Do kurteczek trzeba było dobrać także nowe czapki- ale te już były znalezione w ciucholandzie.
   No i śmigamy w nowych super ciuszkach :) Robimy przy tym nie mała furorę, ale to już taki bliźniaczy efekt uboczny :P





piątek, 27 marca 2015

Mały odkrywca.

   Dzieci to mali odkrywcy. Wszędzie muszą zajrzeć i wszystkiego spróbować. Spacery z takimi dziećmi to istne wyzwanie- zwłaszcza przy dwójce maluchów.
  Uważam,że do każdej rzeczy trzeba podchodzić z rozsądkiem- i to samo tyczy się spacerów. Nie chcę by Hania i Weronika były wiecznie przywiązane do wózka, czy chodziły na smyczy. Nie chcę ciągle krzyczeć- tu nie, tam nie, tego nie! Jak otoczenie jest sprzyjające, to pozwalam moim dziewczynom samemu odkryć trochę otaczającego nas świata. Wtedy chodzą po trawie, wspinają się po górkach, czy wychodzą naprzód .    Mama po prostu odsuwa się trochę w tył, ale swoim okiem bacznie obserwuje i reaguje gdy trzeba. Myślę,że dzięki temu dzieci są bardziej uśmiechnięte, i przy okazji  uczą się naszego otoczenia.




czwartek, 26 marca 2015

Z podłogi smakuje najlepiej!


   Czyż nie mam racji? Przecież jedzenie z podłogi to istny rarytas :D Tyle się dzieje- samemu trzeba chwytać, pozbierać i trafiać do buzi. Można włożyć do kubeczka, a po chwili znowu wysypać- a ile przy tym zabawy! :D
  Nie no, nie myślcie sobie,że ja im jedzenie na podłogę wysypuję- taką wariatką nie jestem :P Po prostu Bliźniaczki lubią dziobać płatki śniadaniowe- tak na sucho. Dostają je do kubeczka i chodząc z nim po całym domu, powoli wyjadają zawartość. Tym razem było inaczej.... Płatki z premedytacją znalazły się na podłodze, ale za to na pewno nabrały walorów smakowych :) Dziewczyny miały chyba z pół godziny zajęcia- bo to jednak czasochłonna praca- chwytanie każdej sztuki...
    Ale przynajmniej była chwila spokoju i oddechu dla mamy. Niestety po wszystkim ktoś musiał pozostały bałagan posprzątać- czyli byłam to Ja. Osobiście uważam,że dla takich chwil warto. :)




poniedziałek, 23 marca 2015

Zmiana kubkowego przyjaciela.

No i nastąpiła kolejna zmiana kubkowego przyjaciela- z kubka niekapka na bidonik z rurką. Jak doszło do takowej zamiany? Dość niespodziewanie.
   Pewnego popołudnia wybrałam się z moją psiapsiółką do nowo otwartej kawiarni. Zamówiłyśmy sobie pyszną kawę, ogromny kawałek ciasta i świeżo wyciskany sok. Marchwiowy napój był podawany w szklance ze słomką- i ta owa słomka przykuła uwagę bliźniaczek. Nawet przez głowę mi nie przeszło,że dziewczyny będą wiedziały o co biega w tym dziwnym piciu, lecz ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu one od razu wiedziały! Nie mówię- Zajęło im kilka pociągnięć, aby w pełni zakumkać o co dokładnie chodzi, ale gdy już ogarnęły temat, piciu ze słomki nie było końca.
   No to sprytna matka podchwyciła temat. Jak tak super im się pije ze słomki, to może zmienimy mało lubiane kubki niekapki, na uwielbianą słomkę? Jedna wizyta w Pepco i oto są! Piękne, różowe kubeczki, z wygodnym uchwytem, za który można trzymać, lub przypiąć do paska czy torby. Weronika to się wprost zakochała w nowym sprzęcie do tego stopnia,że nosi dwa na raz :D 


 Uwaga  z tych butelek nie kapie, gdy są do góry nogami. Słomka sięga do samego dna- czyli kiedy dziecko obraca butelkę- picie opada, a słomka zostaje pusta Proste?Proste :D

 Jak widać na zdjęciach, wystająca słomka jest giętka i można ją przysłowiowo złożyć i kubek dla bezpieczeństwa zamknąć.


  Niestety, czasami stare nawyki ( będzie lecieć szybciej, jak dam butelkę wyżej) dają o sobie znać :D W tym modelu to jednak nie działa, gdyż jak już pisałam, słomka jest do samego dna i kubek musi być  w pionie. Ale wszystkiego się nauczą :) Ważne, że lubią z tego pić :D

niedziela, 22 marca 2015

piątek, 20 marca 2015

Myju myju ząbki- czyli Światowy dzień zdrowia jamy ustnej!

 Czy wiecie,że dzisiaj- 20 Marca- jest Światowy dzień zdrowia jamy ustnej? No to już wiecie :) Przyznać się- kto myje zęby po każdym posiłku?? Ja nie zawsze, ale moim już 16 miesięcznym córkom staram się wprowadzać zdrowe nawyki. Słodycze są, ale dawkowane z umiarem. Zero gazowanych napoi, dużo warzyw i owoców. Czy to coś da? Okaże się za kilka lat....

    Ząbki- malutki element naszego ciała, a jaki ważny. Bez zębów nie da się poprawnie mówić i jeść. U niektórych dzieci pierwsze zęby wychodzą dosyć szybko, a inni czekają długie miesiące. Moje dziewczyny mają obecnie po 12 zębów, więc mycie ich jest u nas obowiązkowe. Co wieczór podczas kąpieli powtarzamy rytuał czyszczenia ząbków. Używam do tego pasty z fluorem i miękkich szczoteczek.

Pasty nakładam na prawdę malutko, gdyż dziewczyny nie umieją jej wypluwać. 

No i myjemy. Oczywiście ja szoruje im ząbki. Z dolnymi nie ma problemu, a jak chce umyć górne, to zaraz głowę do tyłu odchylają. No ale nie można na siłę, bo się zrażą i w ogóle nie będą chciały myć. Ważne,że codzienne wykonujemy czynność mycia zębów, która zaowocuje w przyszłości dbaniem o jamę ustną (oby)..
 Gdy już ząbki są umyte dziewczyny domagają się dorosłych szczoteczek :) I wtedy to już same sobie szorują ząbki :D Ot takie dorosłe pannice :)

środa, 18 marca 2015

Hania- Byle wyżej.

   Hania. Mówię na nią - mały gad- a chyba powinnam mała małpka :) W oczywiście słodkim tego słowa znaczeniu-żeby nie było. Wszędzie wlezie, wszystko ściągnie i zawsze dopnie swego. W sumie to dobrze, bo wiem,że w przyszłości poradzi sobie ze wszystkim.
  Niestety teraz to jej zamiłowanie do wspinaczki nie jest na plus, bo mała wchodzi dosłownie na wszystko. Czy to krzesło, kanapa, łózko czy fotel- Hanka wejdzie po prostu wszędzie!  Jak jest na krześle przy stole, to zaraz na stół wchodzi. Byle by najwyżej. Czy widzi drabinę, czy schody- nic jej nie zatrzyma.Ja nie wiem skąd ona to ma- normalnie jak kot- byle wysoko :)
   A mama co? Bacznie obserwuje. Nie można jej gonić, bo Hania zaczyna uciekać i może być niemiło.... Dlatego spokój przede wszystkim i częste- "siadaj!" :D



A tutaj leciały reklamy- i Hania zamarła :)

Szefowa jak zwykle bacznie obserwuje z wysoka. I ta ręka na oparciu :D

poniedziałek, 16 marca 2015

Rak&Roll- Oddaj włos-no to żem oddała :D

Kochani na Facebooku była już mała zapowiedź tego,czego dzisiaj dokonałam. A mianowicie zrobiłam użytek z moich długich włosów i oddałam je na peruki dla ludzi chorych na raka. Ale zacznijmy od początku.
  Kiedyś przeglądając stertę nowych postów na FB wpadło  mi w oko jedno zdjęcie. Przedstawiało ono dziewczynę stojąca z fryzjerem, a w rękach oboje trzymali odcięte warkoczyki. Postanowiłam zagłębić temat i dotarłam na stronę fundacji Rak&Roll. Jest tam dokładnie opisane w jaki sposób można pomóc robiąc stosunkowo mały gest- oddając włosy.
   Mały gest...dla niektórych to była by tragedia- ściąć włosy sięgające poniżej łopatek- ale nie dla mnie. Włosy mi odrosną, ale ludziom chorym na raka to one niestety wypadają.... Od wyklęcia się pomysłu w mojej głowie, do jego realizacji nie minęło długo. Jak ja sobie coś postanowię to musi tak być :) Oczywiście jak to bywa....nie obyło się bez problemów...
  Dzisiaj o 13:00 miałam umówione strzyżenie, które jest darmowe przy donacji włosów. Żeby nie było, przez telefon zapytałam się, czy nadal strzygą w ramach akcji 'Oddaj włos', gdyż adresy salonów fryzjerskich są z 2011 roku. Tak wszytko się zgadza- mogę przyjść. Ok to przyszłam, siadłam na fotel, a miła pani zaplata mi cztery warkoczyki. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie i ciach....
   Szybko poszło. Moje długie pukle leżały odcięte na stole. Cóż- teraz to już za późno na zmianę decyzji :P Niestety w trakcie mycia włosów podszedł pan kierownik i oznajmił, że nie wezmą moich włosów bo są...farbowane!!! Nie no mnie zamurowało. Dokładnie czytałam regulamin i nic o farbowaniu nie było. Postanowiłam im to udowodnić! W trakcie strzyżenia poznajdywałam zdjęcia, komentarze i wszelkie opisy na temat tejże akcji i nigdzie, ale to nigdzie na ma nic o farbowaniu! Nawet było zdjęcie blondynki oddającej włosy, której było pięknie widać 5 cm odrost.... Poza tym peruki i tak są farbowane na życzenie.. Tak między nami mi się zdaje,że jemu albo nie chciało się w to bawić, albo szkoda mu było darmowego strzyżenia...Suma summarum nie płaciłam za strzyżenie i włosy niby mają zostać wysłane. Oby! Salon fryzjerski Hanna w Opolu- trzymam za słowo!
  No a teraz efekty- oto nowa ja! Zapraszam inne kobiety i dzieci- jak możecie to oddajcie włosy na tej jakże szczytny cel! To nic nie boli a komuś może to poprawić jakość życia. Jak to zrobić- opis i wymagania znajdziecie TUTAJ. Adresy salonów fryzjerskich dostępne TUTAJ.






piątek, 13 marca 2015

Nasz zestaw do usypiania.

Tak a propo nowej metody zasypiania, postanowiłam opisać wam nasz zestaw MUST HAVE przy chodzeniu spać.  Bez tych sprzętów zaśnięcie jest po prostu  niemożliwe. Bez tego nie da się i koniec. Więc co w chodzi skład usypiaczy?

  Nr 1 to - smoczek. Tak to jest najważniejsza rzez.mSmoczek zawsze idzie w parze z butelką z piciem. Moje dziewczyny nie piją mleka, więc musi być jakiś inny płyn- taki żeby pić się dało :)


Do tego nieodzownym towarzyszem wieczoru jest miś i pielucha. Ale uwaga- miś jest Hani, a pielucha Weroniki :) Moje damy to indywidualności, co można także dostrzec patrząc na smoczki- są one różne.

Na koniec telefon, ipod czy komputer- aby puścić kołysanki..

Dobrej nocy :D


środa, 11 marca 2015

Nauka usypiana samemu- poznajcie mój sposób.

   Cały tydzień bez pisania to jak wieczność. Czasami nie piszę kilka dni, oczywiście jak nie mam weny, a tutaj jak na złość tyle się działo. Najważniejsze, to nasza nauka usypiania samemu. Powiem tak-żadnej nie usypiam na rękach do snu. Chcecie poznać moją metodę?? :) Wiedziałam :D
  Może zacznę od początku. Dziewczyny od samych narodzin NIE były usypiane na rękach. Zawsze jedzenie, kąpiel i spać. Wszystko było ok, aż do 4-5 miesiąca, kiedy Weronika zaczęła panicznie płakać po wsadzeniu do łóżeczka. Chwilowe przetrzymania pogarszały sprawę, gdyż mała zaczynała się zanosić. Pozostawało lulanie na rękach i do wyrka. Taką metodą Weronika była usypiana aż do zeszłego tygodnia. Wcześniejsze próby samodzielnego usypiania kończyły się okropnym płaczem- a raczej histeryczną paniką. Tak- to była normalnie panika. Potem uspokajałam ją pół godziny....A Hania? Ona to sama zasypia praktycznie za każdym razem.
  Niedawno waga Weroniki osiągnęła liczbę dwucyfrowa, i usypianie jej na rękach stało się męczące. Postanowiłam podjąć kolejną próbę nauki zasypiania,ale tym razem inną metodą niż dotychczas.Jaką? Żądną od tych wszystkich specjalistów- metoda jest typowo moja własna.
  O 19:30 oby dwie dziewczyny zostały położone do łóżeczek, co już jest zmianą bo dotychczas Hania usypiała sama, a Weronika w osobnym pokoju na rękach. Do tego standardowy zestaw usypiaczy (o czym będzie jutro). A i najważniejsze- godzina kołysanek na YT. Tak- to jest moja tajna broń- kołysanki. Włączyłam i wyszłam. Coś tam gadały, coś piły i się zaczęło. Weronika stęka i popłakuje. Wracam do pokoju, kładę i daje smoczka. i wychodzę. Po chwili słyszę jak smoczek i pielucha lądują na podłodze, a Weronika woła mamę. Ewidentnie robiła to z premedytacją,żeby mnie sprawdzić, ale ja się nie dałam. Znowu położyłam ją, ale tym razem nie wyszłam. Ponieważ śpimy w tym samym pokoju, ja także położyłam się na łóżku- na przeciw niej. Pierwszej nocy zajęło małej równo 25 minut żeby zasnąć. Drugiej 27, a trzeciej była tak zmęczona,że padła po 5 minutach.
    I tak mija tydzień jak bliźniaczki zasypiają razem- każda w swoim łóżeczku. Dzisiaj na przykład Weronika usnęła dopiero po 40 minutach, ale nie było w ogóle płaczu. Coś tam do siebie mówiła i niby śpiewała do melodii z kołysanek, aż w końcu usnęła.
   Bez zbędnego stresu metody 3-5-7. Bez płaczu i wrzasków. Na spokojnie i się udało. Nie powiem- jestem z siebie dumna i mam nadzieje,że innym matkom też się uda. No to życzę spokojnej nocy :)

wtorek, 10 marca 2015

Zrobiłam to!!

 Pamiętacie może mój post o tym,jak zawiodłam się na tych facebookowych blogerskich grupach? obs-obs-kom-kom-kurcze-czy-o-to-chodzi.html. Nie chciałam już więcej szukać grupy idealnej, więc postanowiłam założyć swoją własną :D
      Nie wiem, czy grupa będzie ona miała dużo członków, ale mam nadzieję,że będą to blogerzy z pasją do pisania, a nie na siłę szukający publiczności. No to zapraszam :D
https://www.facebook.com/groups/522797671191354/