W Niedzielę odbyły się chrzciny córeczki mojej siostry- Julii. Ja zostałam wybrana na matkę chrzestną, co było dla mnie pięknym wyróżnieniem, jako że nie posiadam jeszcze żadnego chrześniaka. Ceremonia odbyła się na przedpołudniowej mszy w ich małym miasteczku. Powiem wam,że mam całkiem inne wrażenie niż z naszego chrztu. Jak pamiętacie, myśmy chrzcili w kameralnej atmosferze (po mszy) i nie było innych chrzczonych dzieci. W tym przypadku było dosyć tłoczno,ponieważ w tym samym czasie było chrzczone aż czworo dzieci! Do tego ceremonia odbywała się w trakcie mszy, więc o kameralnej atmosferze nie można było powiedzieć :) Nie o to chodzi,że było źle- po prostu nie sądziłam,że będzie aż tak tłoczno! I te upierdliwe babki na siłę próbujące usiąść w pierwszej ławce, w której mają siedzieć tylko rodzice i chrzestni....Ach.
No ale przejdźmy do bliźniaczek :D Małe damy- jak to przystało na kobietki- były wystrojone. Tym razem górowała Szkocka krata- i moje motto: Nie identycznie, ale w tym samym stylu :D
Na wierzch były piękne płaszczyki i do tego nowe mega butki od dziadków :) O nich napiszemy już osobno...
Torcik to dzieło Natalii- tej samej znajomej, która robiła naszego rocznego torta :) Prawda,że cudo?! (chcecie namiary?? :))
Jest i mamusia chrzestna, ze swoją ukochaną Julką :)
W połowie imprezy, dziewczyny przeszły na mniej formalny strój. Weszły getery i bluzki. Identycznie? Nie...a może :)
No i oczywiście były tańce- jak przystało na dobrą imprezę :D
Pozdrawiamy!!! :D
Śliczne te Twoje córeczki! :)
OdpowiedzUsuńTort przepiękny i jak widać impreza się Wam świetnie udała.
Hahah Ulcia buty zarąbiste:)jak dzielnie maszerują.
OdpowiedzUsuńA tańce muszą być:) Mamusi do twarzy Ci z maluchem:P:)