wtorek, 29 lipca 2014

Piątek 13 to się chowa....

Nie było mnie trochę gdyż...jestem na urlopie :) hej jakby można było nazwać to urlopem gdy ma się na co dzień dwójkę raczkujących maluchów hehe. Porostu korzystam z ostatnich wolnych tygodni przed powrotem do pracy.... No a skąd taki tytuł? Bo podróż należała do najgorszych w moim życiu.
   Podczas drukowania biletów okazało się,ze są problemy z imieniem. Nikt nie chciał nam pomóc i trzeba było kupić nowy bilet. Szczerze to nie chce mi się o tym rozpisywać, bo tylko jak o tym pomyśle...co przeszłam...ile łez i nerwów straciłam to masakra. Chce jak najszybciej o tym zapomnieć. Ale co mnie najbardziej rozdrażniło to to,że nikt ale to nikt nie chciał nam pomóc. Zero jakiegokolwiek zainteresowania czy chociaż współczucia! Do tego stałam ponad godzinę w kolejce, żeby oddać wózek do luku! Ach normalnie szkoda gadać.....

   No a teraz przyjemności :) jestem w domku z moimi brzdącami. Cudowne lato, rodzina i znajomi. Korzystam z chwili. Hani wyszedł trzeci ząb, Werka jest w trakcie bo ślini się i Wszystko gryzie. Postaram się pisać częściej bo ostatnie dwa dni to odchorowywałam nerwy. Buziaki dla was!



  

piątek, 25 lipca 2014

Muuu Muuu- a krowa mleko daje.

Mleko. Przez długi czas jest to jedyne pożywienie nowo narodzonego człowieka. Niektóre niemowlaki piją mleko tylko z piersi, inne dostają mieszankę matczynego mleka i mm a jeszcze inne są tylko na mleku modyfikowanym. Osobiście uważam,że nie należy krytykować żadnej matki- i tej co karmi tylko piersią i tej co woli butelkę.
  Ja z zacięciem podjęłam próby karmienia piersią. Niestety niska waga urodzeniowa Hani nie pozwoliła mi na to,gdyż już w 2 dobie jej życia musiałam zacząć podawać mm.Do tego odciągałam swoje mleko, ale wiadomo-w końcu mleko zanikło.I tak już przeszło 8 miesięcy jedziemy na mleku w proszku, ale mama stwierdziła,że czas na zmiany- czas na mleko krowie.
   Będąc ostatnio w Polsce odwiedziłam pediatrę. Tak sobie rozmawiałyśmy o jedzeniu dla dzieci i mm. Usłyszałam,że pani doktor jest za tym, aby po 7 miesiącu przejść z mm na mleko krowie- bo to mleko w proszku tez nie jest aż takie idealne. No i postanowiłam temat rozwinąć. Szukałam, czytałam i wyszło na to,że nie ma idealnego momentu przejścia na mleko krowie. Są matki za, są matki, które krytykują- zresztą jak w każdym temacie. Ja nie ukrywam,że przy bliźniakach wydatki na mleko są ogromne i to także w jakimś stopniu pchnęło mnie do decyzji aby w końcu spróbować. Mleko wybrałam z tych najtłustszych- Łaciate 3,2%.
  No i tak pierwszego dnia zrobiłam pół na pół- pół mleka krowiego i pół mleka w proszku na wodzie. Mamusiu ale miałam obawy- czy prześpią mi na tym mleku tyle co zwykle, czy nie będzie jakiś kolek. No i jak? No i  nijak :D Żadnych jakiś ekscesów, noc przespana identycznie jak na samym mm. ufff  No to w następną noc zrobiłam już mleko z 1 łyżeczką mm, 1 kaszki + reszta mleka krowiego. A tym razem jak? Identycznie jak poprzedniej nocy. Nie powiem- kamień spadł mi z serca. :D
   No i dzisiaj mam 3 dzień na mleku krowim. Kobietki śpią a mama zaraz do nich dołącza :)

wtorek, 22 lipca 2014

Byle do kuchni.

Oj tak. Zaczęło się. Raczkujemy i chcemy się dostać tam,gdzie nie można. Najbardziej ciekawym miejscem jest kuchnia :D Tylko jak słyszą,że ktoś tam idzie to zaraz- prawie biegiem- raczkują do kuchni/ A nuż się uda i tym razem wejdą... A tam co? a tam okropna wysoka bramka i kurcze nie da się jej ominąć! Tak- zamontowałam bramkę, bo kuchnia jest miejscem niebezpiecznym. One jeszcze raczkują trochę nieporadnie i wystarczy chwila,żeby rączka się oślizgnęła i broda by uderzyła w kafelki. Dziewczyny mają ząbki więc zaraz mam przed oczami obraz,że któraś się ugryzła albo ząb wybiła. Poza tym gorące napoje i małe raczkujące dzieci to tez nie jest dobre połączenie więc jest bramka.
  Niestety Hania nie uznaje bramki na jej drodze. Jak nie da się dalej iść to ta cwaniara głową próbuję bramkę przesunąć. Aj :)



niedziela, 20 lipca 2014

Nie dotykaj włosów!

   Powiedzcie mi, czy słyszałyście o tym jakże dziwnym przesądzie- o nie obcinaniu włosów do 1 roku życia dziecka.O co dokładnie chodzi?....
   No że jak przed roczkiem obecnie się dziecku włosy to małe może mieć problemy ze słuchem i wzrokiem, do tego może to powodować problemy z mową i -jak dla mnie najlepsze- że obcina się dziecku rozum!!! Ludzie my żyjemy w XXI wieku, a wiele kobiet nadal w to wierzy- albo mówi sobie, że nie chce wywoływać wilka z lasu. UWAGA nie ma żadnych naukowych dowodów na to,że obcinanie dziecku włosów przed ukończeniem 1 roku życia ma jakikolwiek wpływ na jego zdrowie :D No jedyny wpływ jaki ma to estetyczny :P Jedna z kobiet na pewnym portalu napisała,że dla niej to jest miła tradycja. Ok- ale jak dziecku włosy lecą do oczu to nic na siłę. Chyba gorzej jak maleństwo ma ciągle coś w oczach niż ja się ciut przytnie. Mam rację? No a spinki? Chłopakom spinki to nie bardzo nie - a poza tym to bardzo małe rzeczy są, a do buzi dalekiej drogi nie ma. Ja musiałam moim kobietką przycinać włosy- nie całe- tylko te kołtuny co się robiły z tyłu głowy od ciągłego tarcia. I co ? I nadal mamy się dobrze :)
  Ja rozumiem przesądy i zabobony. Jak są nieszkodliwe- jak przypinanie czerwonej wstążki- to ok. Ale jak już stare przypowieści mają bezpośredni wpływ na dzieci - i to nie zawsze dobry- to kobiety- pomyślcie trzy razy zanim będziecie ich ślepo przestrzegać :)
PS: Wczoraj strzeliło nam 8 miesięcy- mamuńciu jak ten czas leci...


czwartek, 17 lipca 2014

Pozycja Brzuszna Ustalona.

    Nie ma co. Moje pannice upodobały sobie do spania jedną pozycję- na brzuchu. Ja mogę je usypiać na boku, na plecach a i tak w pewnym momencie lądujemy na brzuszku :) Zazwyczaj ich nie przekręcam bo po co- jakby było niewygodnie to by się budziły :D Ale, jak to bywa w macierzyństwie czasami robię wyjątek- jak Hania zje i od razu idzie na brzuch. Ona nadal trochę ulewa, więc pozycja brzuszna zaraza po kolacji nie jest najlepszą opcją...
    Jak były mniejsze, to bardzo się martwiłam czy oddychają, czy nosek nie jest przytkany, ale teraz jak wiem,że są w stanie same się przekręcić to martwię się ciut mniej. A czy wasze dzieci też kochają spanie na brzuszku?










wtorek, 15 lipca 2014

No i poszły!

Było na facebooku to i czas pochwalić się tutaj- Moje dziewczyny w wieku 7 miesięcy i 23 dni oficjalnie zaczęły raczkować :D Już tak od kilku dni coś tam się ruszały, robiły po jednym kroku ale wczoraj to już był raczek :D. Jestem taka dumna ale i przerażona widząc,że teraz trzeba będzie jeszcze bardziej pilnować dziewczyn i wszystkiego w około.
   No i do tego Hani wyszedł drugi ząbek :D Aj dzieje się u nas dzieje.... Poza tym szykuje się w naszym życiu duuża zmiana, ale o tym jak już wszystko ogarnę, bo na razie jestem w powijakach.
No więc zapraszam do oglądana :D


poniedziałek, 14 lipca 2014

Małe zakupy czyli car boot :D

Uwielbiam zakupy :D Przyznaje się,że jestem typową babą - kocham chodzić po sklepach i wynajdywać okazje. Rzadko kiedy daję pełną sumę za ciuch, gdyż wyprzedaże to moja pasja. Do tego dorzucam eBay i jestem w niebie. Ostatnio znajoma zaproponowała wypad na car boot. Co to? Takie ala targowisko...nie, bardziej to pchli targ gdyż jest zakaz sprzedaży nowych rzeczy. No więc w niedziele o poranku ja wraz z nieodłącznym mym ekwipunkiem czyli małymi brzdącami, plus koleżanka ze swoim synkiem pojechałyśmy na poszukiwania... czegoś.
   Samochodów co nie miara. Ludzi nawet nawet i my chodzące z wózkami po targu. Oczywiście wzięłam model jeden za drugim aby spokojnie móc się poruszać. Konkretnie szukałam dwóch rzeczy- cudownego lustra z Ikei i takiego rowerka dla dzieci, które ma rączkę do pchana. Niestety takowych rzeczy nie znalazłam, ale wychaczyłam kilka innych hehehe.  Długo nosiłam się z zamiarem kupienia parasolki do wózka i akurat kobietka sprzedawała za 2 funty- to nawet długo się nie zastanawiałam- wzięłam od razu :D Do tego kupiłam jedną grzechotkę za 50 pensów! i mały komputerek za 2 funty.Ciocia Asia z którą byłyśmy na zakupach zrobiła nam prezent  dostałyśmy do tego jeszcze jedną zabaweczkę :D
  No i główny temat- ciuchy :D Dla dzieci było tego po prostu mnóstwo- lecz znacząca przewaga malutkich. Ale wytrawne oko łowcy wypatrzyło kilka kąsków. Dla siebie kupiłam praktycznie nie używaną bluzkę z Nexa, mojej sis cudowne tematyczne bodziaki no i dziewczyną kilka ciuszków. Za wszystko dałam....10.50 :D Tak myślę,że chyba mało co? I uwaga- w środę jedziemy znowu!  :)







piątek, 11 lipca 2014

Truskawkowy szał.

Lato. Co kojarzy nam się z tą piękna porą roku? Świeżutkie i słodziutkie truskawki :D Ich smak już na zawsze będzie mi się kojarzył z wakacjami u babci, wyjściem na pole i zbieraniem tych cudownych owoców. Ten piasek chrupoczący w zębach gdy jadło się owoce prosto z krzaczka..te koktajle  i ubrudzone buźki. Ach chciałabym wrócić do tych czasów.....
   Nadszedł czas, aby moje dziewczyny zapoznać z tym cudownym smakiem. Nabyłam truskawki, ściągnęłam bluzeczki i założyłam śliniaki. Truskawki poszły do gryzaczków siateczek i do malutkich rączek. Jak poszło? jak bułka z masłem :D Po kilku minutach gryzaczki były puste a panny chciały jeszcze. Tym razem dałam pół na pół- truskawki i maliny. To także zniknęło w mgnieniu oka co mnie ucieszyło :) Więcej nie dawałam,bo też za dużo na raz to nie wolno. A jak wyglądało otoczenie? Jak po jakimś tornadzie. Buzie całe w soku, śliniaki mokre, bujaki poklejone. Dobrze,że bluzki ściągnęłam ale już wiem,że następnym razem getry też ściągnę- mniej odplamiania :P Może ktoś pomyśli,że mogłam zblenderować i dać łyżeczką- mniej problemów. Wiem,że mogłam ale ja tam wolę,żeby dziewczyny same poznawały świat smaków :)
 Ale pranie to nic-ważne,że dzieci były szczęśliwe :)




wtorek, 8 lipca 2014

Łyżeczkowy szał.

Każdy ma je w domu- łyżeczki. Są wszelakiej maści- długie, krótkie, proste i zakręcone. Osoby, które posiadają dzieci także zaopatrują się w łyżeczki specjalnego przeznaczenia- te do karmienia najmłodszych. Podobnie było u mnie, lecz ja większość łyżeczek dostałam :) Ale zacznijmy od początku.

  Paczka łyżeczek,którą sama kupiłam leży w pudle w pokoju- nierozpakowana :D Czemu? bo mam tyle innych,że nie czuję potrzeby rozpakowywania tamtych. To w końcu ile mam tych łyżeczek? Dokładnie cztery rodzaje.
 Tą łyżeczkę dostałam jako pierwszą. Jak byłam w ciąży to rejestrowałam się na stronach dla mam i z jednej przysłali ten oto fioletowy model- sztuk dwie. Łyżeczka jest dosyć krótka z grubą rączką i głębokim 'dołkiem'? Nie wiem jak to nazwać :D- no że dużo można nabrać na nią :) Nie jest ona szeroka, więc ładnie wchodzi do buzi. Z racji grubej rączki dziewczyny często dostają tą łyżeczkę do trzymania. Tak- po jedzeniu każda dostaje sprzęt do rączki, aby oswajać się ze sztućcami. Oczywiście łyżeczka ląduje w buzi czym dziewczyny trenują i koordynację i to,żeby nie wkładać za daleko.

 Ten oto model także otrzymałam- z Hippa. Jest to bardzo długa i bardzo cienka łyżeczka o najwęższym nosku ze wszystkich modeli, które posiadam. Idealnie sprawdziła się u nas na pierwsze karmienia kaszkami.Obecnie poszła w odstawkę.


 Tę pomarańczową pannicę opisałam już wcześniej tutaj. Jest to łyżeczka z kompletu Mini Be z antypoślizgową rączką. Bardzo ją lubię bo jest mała, podręczna i o dziwo pojemna. Moja ulubienica do karmienia ze słoiczków.

 A ten silikonowy model przysłała mi moja mama. To moja pierwsza łyżeczka tego typu. Co mi się w niej podoba to to,że sylikon jest dosyć twardy i nie poddaje się za lekko. Widziałam inne modele tego typu, które były dosyć miękkie i nie przypadły mi one go gustu- a ta jest idealna. Co na początku mnie przeraziło, to ta szerokość. Jest to model najszerszy, który posiadam, ale o dziwo karmi się łatwo i przyjemnie. Dobra do kaszek i deserków. Polecam dla tych dzieci, które nie otwierają szeroko buzi.


No to tyle z łyżeczkowego zakątka. Jakieś pytania to chętnie odpowiem. Pozdrawiamy!

poniedziałek, 7 lipca 2014

Stylowe mini damesy.

Dawno już nie było stylowego postu więc nadrabiam.
   W zeszłym tygodniu przypomniałam sobie,że mam jeszcze sukienki ze chrztu i jakieś nigdy nie noszone ciuszki. No tak- przy takiej ilości ubrań, jaka przechodzi przez moje ręce mam prawo zapomnieć :) No więc odkurzyłam kilka zestawów i oto zdjęcia moich przeuroczych dam :D

  Na pierwszych zdjęciach zestawy ala Myszka Mini. To był prezent od jednej z cioć. Nie powiem -zakochałam się z tych bluzeczkach :D Jeszcze jak dorwę czerwone getry w groszki to będą miały pełny kostium :D Pod myszkami są zdjęcia z wczoraj- w sukienkach ze chrztu. Jak widzicie nadal pasują :D A gdzie mama? Mi jak zwykle nie miał kto zrobić zdjęcia....chyba czas kupić sobie statyw :P






niedziela, 6 lipca 2014

Zbyt dużo czasu czyli rękodzieło.

   Chyba mam za dużo wolnego czasu, bo jeszcze zabieram się za jakieś robótki ręczne :D Ale tak na serio- ja potrzebuje czegoś,żeby odlansować mózg. Czegoś,co nie będzie mi się wiązało z dziećmi lub macierzyństwem- no i znalazłam. Powróciłam do szydełka, o czym już wam wcześniej pisałam, a do tego dołożyłam sobie robienie karczochowych bombek. Niby nic specjalnego, ale dla mnie to dużo. Robię coś dla siebie i czerpię z tego przyjemność. Poza tym lubię potem oglądać swoje małe dzieła i czuje się dumna,że JA to zrobiłam.
No więc mam za sobą dwie karczochowe bomby plus jedną z organzy. Do tego dwie opaski na szydełku . Nic specjalnego, bo dopiero sobie przypominam szydełkowe chwyty- ale dla mnie- mojej nie macierzystej odsłony- to dużo :)