niedziela, 26 kwietnia 2015

Weekend pod znakiem piłki nożnej :)

 No i kolejny weekend za nami. Mama niestety pracowała w sobotę, ale za to Niedziela była cała dla nas. Dzięki w miarę dobrej pogodzie mogliśmy spędzić całe popołudnie na dworze i trafiliśmy na boisko piłkarskie. W Sułowie odbywały się derby, więc obowiązkowo trzeba było się pojawić.
 Oczywiście na początku Hania musiała skonsumować posiłek, aby nabrać sił przed meczem :)


Potem odbyła się mała gimnastyka :) W sumie- rozgrzewka to najważniejsza rzecz u sportowców :D

Gdy kibicki były już gotowe, to dzielnie kibicowały cały mecz :) Oczywiście mecz wygrany przez nasza drużynę 2:1.

Aaa zapomniałabym o kumpelach, które przyjechałyu do nas z Milicza :D ten sam rocznik ,więc było o czym gadać :) 






piątek, 24 kwietnia 2015

'Nie!'-słowo zbyt często używane.

  Nie. Słowo tak krótkie, ale jaką posiada moc. Wypowiedziane w odpowiednim tonie starcza za godziny tłupaczeń i próśb. 'Nie'- jest najczęściej używanym słowem w kilku pierwszych latach życia naszych pociech. Szczerze- 'Nie' bylo słowem, które jako pierwsze świadomie zaczęła mówić Weronika, i  to zaświeciło u mnie lampkę ostrzegawczą...czy tak ma wyglądać ich życie??
  Nie ruszaj, nie wolno, nie dotykaj. Zostaw, odłóż , nie wchodź! Non stop to samo, w kółko cały dzień tylko NIE NIE NIE NIE!!!! Tez jest tak u was? No niby wszystko dla dobra dzieci, ale czy na pewno? Szperać w dokumentach czy chemikaliach nie pozwalam, ale garnki, miseczki czy gazety tez zabraniać?? 
    Już jakiś czas temu postanowiłam odpuścić w pewnych sprawach. Jak któraś chce powyciągać miseczki, to czemu nie?  Weronika spokojnie wyciąga wszystko z półek, aby po chwili z powrotem to  poukładać.  Hania inaczej- ona nie ma czasu. Ona wszytko wywali, a potem idzie dalej :) Dla nich jest to kilkanaście minut świetnej zabawy, dla mnie kilkanaście minut spokoju i dosłownie minuta sprzątania. Poza tym zaobserwowałam iż poprzez takie- niby wywalanie z szafek- dzieci też się uczą!
   Przykład sprzed kilku dni. Półka z małymi ganeczkami. Babcia zawsze zabrania, bo bałagan itp. Ja pozwoliłam. Weronika po kolei wyciągała po jednym garnczku i kładła na stole. Potem, po kolei chowała każdy garnczek do szafki i zamykała drzwi. Po chwili namysłu znowu wyciągała i znowu chowała. Dla niej to była super zabawa. Po każdym zamknięciu drzwiczek biła sobie brawo z uśmiechem od ucha do ucha. Tego mam jej zabraniać? Przecież nic złego nie robi,niczego nie niszczy i nic nie psuje. A że bałagan? Z dziećmi w wieku przedszkolnym ciągle jest bałagan ;)
    Podobne podejście do słowa-Nie- mam, gdy wychodzimy na dwór. Nie pozwalam wejść na jezdnię i nie ma w tym temacie dyskusji, ale gdy chcą pobiec trochę do przodu- nie zabraniam. Muszą odkrywać świat po swojemu. Muszą dotknąć, wziąć do ręki a czasami spróbować. Wtedy jestem zawsze przy nich, aby pomoc- na przykład-. zebrać piasek z języka, bo Hania musiała zobaczyć jak to smakuje :) Wczoraj poszłyśmy na plac zabaw, który wysypany jest małymi kamyczkami. Pomysł po prostu idiotyczny, bo można skręcić kostkę, kamyki strasznie brudzą i niszczą obuwie. A moje dziewczyny co? Usiadły na samym środku placu i kamyczek po kamyczku brały w paluszki i dawały mamie :) Dla nich to było coś super, hiper extra, dla mnie chwila pełna błogiej miłości ogarniającej moje serce , gdy tak dostawałam kamyczek za kamyczkiem :)

czwartek, 23 kwietnia 2015

Wiosennej garderoby ciag dalszy, czyli buty.

W końcu przyszła wiosna! Ta prawdziwa- nie tylko kalendarzowa. W końcu jest pięknie, ciepło i miło....a to powoduje nowe wydatki. Ciężkie i grube buty trzema zamienić na coś lżejszego. U nas padło na wygodne trampki :D    
    Kto nas regularnie czyta, to pewnie orientuje się, gdzie udałam się na zakupy :D Tak jest- Pepco. Sztuka kosztowała tylko 20 zł, więc razy dwa to jeszcze nie jest tak źle. Spodobał mi się gwiazdkowy wzór i to,że zamiast sznurówek jest gumka- co przy Weroniki wysokim podbiciu stopy ułatwia nam zakładanie. Nową zdobycz trzeba było od razu wypróbować, więc poszłyśmy na spacer.
 I co? I to była istna masakra- w pozytywnym tego słowa znaczeniu :) Hania i Weronika- jak poczuły,że buciki są bardzo lekkie,że od razu poszły w pław. Cała droga była ich- i to nie był spacer tylko bieg.  Jedna drugą goniła, śmiejąc się przy tym wniebogłosy. O to ile radości mogą dać nowe lekkie buty :D




poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Niedzielny Jeans.

W Niedzielę jak to w Niedzielę, trzeba ubrać  się nieco bardziej wystawniej niż w zwykły dzień tygodnia. Do tego jechaliśmy w gości, więc tym bardziej  była okazja na wystrojenie małych dam :) Tym razem padło na jeans.
  Dwie słodkie jeansowe sukienusie zostały wyciągnięte z głębin szafy. Jedna miała delikatnie szyte kwiatuszki, a druga elegancką kokardkę. Dwa całkiem różne modele łączył jednak materiał- czyli znowu: nie identycznie, ale w tym samym stylu. No i pojechaliśmy w odwiedziny do cioci Moniki. Było dużo zabawy z kuzynostwem, więc mama miała chwile na spokojne wypicie kawy i zjedzenie pysznego ciasta. Do tego Zuzia pomalowała mi paznokcie :D Juhuuu :D
    A no i w końcu miał kto mi zrobić zdjęcie :P Więcej takich niedziel proszę :D


środa, 15 kwietnia 2015

Mama poleca zdolne babeczki- Szperaczkowo.

Witajcie kochani. Jak tam u was? Korzystacie z pięknej pogody? Jaw tym tygodniu niestety kończe pracę o 19:00, więc z cudownej aury nie korzystam... Jakby specjalnie dla pocieszenia , przyszła do mnie mała tajemnicza paczuszka :) Co w  niej było??? Ciekawi??
    Już kilkukrotnie opisywałam u siebie na blogu zdolne rękodzielniczki. Sama coś tam dłubię i uważam,że takie osoby trzeba chwalić i reklamować :) Ostatnimi czasy szperając po fb znalazłam panią Edytę, która prowadzi swojego Fan Page o nazwie- Szperaczkowo-czyli-to-co-kobiety-kochają. Konkretnie czego szukałam to opasek dla moich dziewczyn, a znalazłam cudowne rzemykowe bransoletki. Nie zastanawiając się długo postanowiłam już teraz sprawić sobie prezent na dzień matki :D Tak -zamówiłam sobie jedną taką cudowną ozdobę mojej ręki....i dzisiaj doszła :D
 Piękna kolorowa i cudowna. Niby zwykła bransoletka, ale z głębszym przesłaniem. I co dużo powiedzieć- wygląda, na bardzo solidną robotę :) Jutro obowiązkowo zakładam  ją do pracy :D

wtorek, 14 kwietnia 2015

Weekendowe szaleństwa.

    Teraz, gdy mama pracuje, dzieci mało czasu spędzają ze swoją rodzicielką. Widać po nich,że nagły brak mamy odbija się na ich zachowaniu, więc w weekend starałam się spędzić z nimi jak najwięcej czasu.
    W piątek po pracy było jeżdżenie na rowerkach. W sumie, to był to ich pierwszy raz na tym sprzęcie, ale od razu przypadł im do gustu. Ponieważ rowerek mam tylko jeden, drugi musiałam pożyczyć od sąsiadki. No i tak bite dwie godziny tatuś i mamusia wozili dzieci po podwórku :D


   W sobotę odbyło się inauguracyjne spotkanie z piaskownicą. Normalnie jakby dzieci ktoś zaczarował. Dziewczyny siedziały w piaskownicy koło godziny i tylko wysypywały piasek z zabawek. O dziwo- jedzenia piasku nie było :D A no i oczywiście pierwszy raz zrobiłam im kucyki z tyłu głowy. Wyglądało to dość słodko- takie małe kiteczki :D


A w Niedzielę damy ubrały swoje wyjściowe Garsonki i pojechaliśmy kibicować lokalnej drużynie piłkarskiej. Mecz najwyższej klasy to to nie był, zwłaszcza gdy zawiedzeni kibice wyzywają boga ducha winnego sędziego, no ale bydło jest wszędzie. Poza tym było ciepło i słonecznie, a bliźniaczki pokopały trochę piłkę :) No weekend przeleciał....szybko nie??






niedziela, 12 kwietnia 2015

Mamy swoje garniaki :D

   Witajcie kochani. Jak wam minął weekend? U nas pogoda cudowna. Mam chwilę dla siebie więc chciałabym się cofnąć jeszcze do czasu koło- Wielkanocy i opowiedzieć wam o moich kolejnych ciuchowych zdobyczach. . Jak zwykle podczas wizyty w Pepco zlazłam świetny zestaw dla małych dam- marynarki i getry w grochy :D
    Uwielbiam grochy. Nie wiem czemu, ale mam do nich jakiś sentyment, i gdy tylko ujrzałam ten zestaw do razu musiałam go nabyć. Jest to oczywiście strój na większe wyjścia i jednym z takich wyjść był wypad na kawę z moimi dziewczynami- do świeżo otwartej kawiarni w Ozimku. Była z nami ciocia Asia oraz Wiśnia :) Dziewczyny zajadały galaretkę i podkradały pani sprzedawczyni łyżeczki zza lady :D A kawa? No powiem,że jak na małe miasteczko kawa jest dobra i w przystępnej cenie :)
Ps: Jak wiecie, gdzie mogę znaleźć identyczną marynarkę dla mnie, to dajcie mi znać!
 





środa, 8 kwietnia 2015

A mama nie umie sie ogarnąć.....

Wszyscy tak mówią- mama bliźniaków na pewno jest super zorganizowana i ogarnięta. Ta.... no niby tak jest. Masz swój plan dnia, który przestrzegasz z lekarską precyzją. Każde ustepstwa i zmiany wprowadzają chaos i zamieszanie. I tak własnie się dzieje, kiedy mama idzie do pracy....
   Jak na razie nie umiem się ogarnąć w nowej sytuacji. Dzień ucieka mi przez palce i nie wiem kiedy robi się 22:00- no i trzeba iść spać, bo nazajutrz trzeba do pracy wstać. Jak na razie wracam o 16:00. Dziewczyny witają mnie z uśmiechem na twarzy. Zazwyczaj są po obiedzie, więc zostaje mi pobawienie się z nimi, potem kąpiel, kolacja i spać. W tych kilku godzinach nie mam chwili spokoju, gdyż małe są tak stęsknione za mamą,że nie odstępują mnie na krok. Weronika- chyba z tej tęsknoty- zaczęła bojkotować samodzielne usypianie. Czy któraś mama może tak miała? Bo nie wiem w sumie co robić, jak długo pozwalać jej na takie usypianie na rękach....
   No w końcu dzisiaj dziewczyny poszły spać w miarę wcześnie. Mama dla relaksu napiła się winka i musi się zbierać do łazienki, bo to już 21:00. Masakra jak ten czas ucieka. A rano? Rano wszystko w biegu, bo siostry wstają w tym samym czasie co ja. Trzeba je przewinąć, ubrać, nakarmić a ja fizycznie nie mam na to czasu. Śniadania też spokojnie zjeść nie mogę, bo on też są głodne,więc zazwyczaj połowę mojej kromki wciągają pannice :)
  No i jak na razie w moim życiu zapanowywał istny chaos. Myślę,że z czasem jakoś się ogarnę, i blog wróci do swojej świetności. Na razie pozdrawiają- znowu ząbkujące bliźniaczki :D

sobota, 4 kwietnia 2015

Bliźniacza mama wraca do pracy!

Długo mnie nie było co....Niestety tak czasami bywa....ale ja mam alibi- praca. Tak poszłam do pracy. Ja- mama 1,5 rocznych bliźniaczek porzuciłam swoje dzieci na całe 8 godzin dzienne :(
  Może zacznijmy od początku. Do pracy trzeba chodzić,żeby zarabiać pieniądze na życie. Niestety takie mamy realia,że z samej zapomogi się nie wyżyje. Trafiła się oferta żeby pójść do biura. Nie miałam wielkich nadziei, ale CV wysłałam. Na drugi dzień był telefon i od razu rozmowa. Po rozmowie nawet nie czekałam 24 godziny i dostałam pracę! Matko wyobraźcie sobie mój szok, pomieszany z zadowoleniem ale i ze strachem. No bo jak ja mam zostawić moje maleństwa na całe 8 godzin dziennie!
   Półtora roczne dzieci- niby już nie niemowlaki, ale jeszcze nie przedszkolaki. Jest to wiek, w którym nie masz za dużo wyboru co zrobić z dzieckiem- no bo albo żłobek albo opieka kogoś dorosłego. Myśl oddania dzieci do żłobka mnie przeraża. Czy ktoś będzie je tam usypiać? Przytulać gdy płaczą? Przy cyrkach Weroniki, kiedy ktoś jej coś zabierze- czy ktoś ją uspokoi? Hmm....no i cena...bo tu jednak dwójka.... Na szczęście, na ten moment, mam możliwość pozostawienia dzieci z ich ojcem oraz teściową. Nie wiem jak długo będę w tej komfortowej sytuacji bo co poniektórzy nie dają sobie rady z dwójką- albo nie chcą sobie dawać rady :P
  Jesteście pewno ciekawi, jak sobie z tą rozłąką radzimy. No ja pewnie gorzej niż dzieci :) Najbardziej lubię ten moment, kiedy wracam do domu a moje królewny biegną w moje ramiona krzycząc- Mama! Mama! :)
   No i chodzę sobie do nowej pracy. Jak na razie uczę się firmy i wszystkiego w około. Nie wiem jak często będę mogła do was zaglądać, ale postaram się jak najczęściej- w końcu wieczorami ma się ciut wolnego czasu,a podczas blogowania odpoczywam  :D

  Na ten moment życzę wam Zdrowych i Wesołych Świąt Wielkanocnych!!