No w końcu chwila spokoju więc nadrabiam. Jak już pisałam wcześniej w Wielkanoc- po wielkich trudach i walce z upartym księdzem- ochrzciliśmy nasze królewny. Jak wyglądał ten dzień? Wprost cudownie :D
Początek Niedzieli wyglądał zwyczajnie. Pobudka, karmienie, przewijanie. Gdy dzieci zostały już ogarnięte przyszedł czas, aby dorośli wzięli się za siebie. Po kolei zaczęliśmy się szykować a ponieważ msza była o 10:30, a w domu dorosłych osób sztuk cztery to trzeba było się streszczać. Pewno wyobrażacie sobie tą bieganinę hehe :D Blisko godziny dziesiątej zaczęli się zjeżdżać goście. Wszyscy wystrojeni, podniosła atmosfera- a ja znowu poczułam się jak podczas ślubu :D Ach cóż to był za dzień.... O dziwo o godzinie 9:50 wszyscy byli wyszykowani, dzieci w fotelikach i można było jechać.
Sam Chrzest odbywał się po mszy Wielkanocnej. Wierni wyszli z kościoła i w kameralnej atmosferze zaczęła się ceremonia. Oczywiście Hanka próbowała przegadać księdza :) Na każde jego zadnie ona swoje gaa buuu buuu :D Duchowny próbował zachować powagę,ale mały uśmieszek pojawił się na chwilę na jego twarzy. Ogólnie dziewczyny były bardzo grzeczne z czego byłam dumna :D
Reszta dnia minęła bardzo rodzinnie. Najpierw obiad, potem kawa, potem podwieczorek itp- jak to w polskiej tradycji się odbywa :) I powiem szczerze,że brakowało mi takiego spotkania. Siedząc już tyle kat w Anglii takich spotkań mam jak na lekarstwo niestety.
Koło 19:00 było po imprezie. Wszyscy się porozjeżdżali do domów a mi zrobiło się smutno...bo kolejna okazja do bycia razem nie wiadomo kiedy będzie....ach
No a teraz troszkę modowo. Ja miałam na sobie mój ukochany miętowy sweterek, buty ślubne i cudowną tiulową spódnicę za kolano.Wiem,że ta długość skraca, ale szpilki były dosyć wysokie więc jak dla mnie kompromis został zawarty. Moje małe modnisie ubrane były w przepiękne sukienki koloru ecru. Nie były to identyczne sukienki, no bo w końcu dziewczyny też nie są identyczne :) Weronika miała sukienkę ze srebrnymi brokatowymi kropeczkami, a Hani sukienka była gładka. Do tego sweterki zrobione przez moją mamę i kamizelki, które dostałyśmy w prezencie od jednej z cioć :) Na główkach małe miały cudowne opaski zrobione przez koleżankę Anię. Buciki do kompletu też były, ale okazały się za duże :(więc były trzewiki zrobione już dawniej przez moją mamę. Toż to nawet ksiądz stwierdził,że damy są wystrojone :)
Ogromne gratulacje Ula, dla Was i dla Waszych dziewczynek. A czemu po tylu trudach i walce z księdzem?
OdpowiedzUsuńDziękujemy :D a czemu? aj bo najpierw nie chciał ksiądz chrzcić, potem robił problemy z wydaniem papierów żeby ochrzcić gdzie indziej. o tutaj wszytko opisałam http://blizniaczecuda.blogspot.co.uk/2014/04/ksiadz-jest-dla-ludzi.html
UsuńDwie Ślicznotki:) Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuń