sobota, 24 maja 2014

Gdzie dwójka płacze tam mama....

Dostaje do głowy.....
 Wiele razy spotkałam się z tym pytaniem: 'a co robisz, gdy oby dwie płaczą?' Właśnie...co robię??A to w dużej mierze zależy od sytuacji.
    Sytuacja zdarzająca się najczęściej- oby dwie płaczą przy usypianiu. Oj wtedy moje nerwy są na wyczerpaniu. One- zmęczone, marudne i coraz głośniej płaczące. Ja zmęczona- marudna? ;)- i zdarza się,że także płacząca. No bo ileż można?
Moje dziewczyny nie są usypiane na rękach, tylko kładę je do łóżeczka i czekam. Zdarza się,że pogadają chwilę i spokojnie usną. Jak jest płacz i marudzenie to kładę na boku i poklepuję po pupie i zazwyczaj wtedy pannice uspokajają się i usypiają. Własnie słowo 'zazwyczaj' jest tu kluczowe bo bywa tak,że nic nie pomaga, a jedna płacząca nakręca drugą. Co wtedy robię? Podchodzę do Hani i uspokajam.Ona zasypia to idę do płaczącej Weroniki. W chwili, podczas której przestaje klepać Hanię a Werka jeszcze płacze- Hania się budzi i zaczyna od nowa...One zmęczone, ja wykończona lataniem od jednej do drugiej.Czasami trwa to nawet z 10 minut no ale co mam zrobić jak sama jestem w domu? W końcu któraś usypia i udaje mi się uspokoić drugą.
    Kolejnym przykładem płaczu oby dwóch dziewczyn jest pora posiłków.Jak z jakiegoś powodu nie dopilnuje i poczekam za długo między posiłkami to mam dwie marudzące z głodu bliźniaczki. Śniadanie- czyli kaszkę- dziewczyny jedzą innego rodzaju bo Hanka ma bezmleczną a  Weronika mleczną ,więc karmienie jedną łyżeczką odpada. W takim przypadku Hanka krzykaczka zawsze dostaje pierwsza :) A co wtedy robię z Weroniką? Jak nie uda się jej zabawić grzechotkami to Weronika ląduje u mnie na rękach- a ja trzymając ją jednocześnie karmie Hanię. No niestety muszę sobie jakoś dawać radę :)
  O wiele łatwiej jest w porze obiadowej bo dziewczyny słoiczki jedzą takie same, więc wtedy tylko sadzam je w bujaczkach i daje raz jednej raz drugiej.

  No to takie najbardziej wymagające i wyczerpujące mnie momenty jednoczesnego płaczu dziewczyn. Reszta- czyli jednoczesny płacz z nudów, czy mokra pielucha- już jest spokojnie do opanowania :)

1 komentarz:

  1. Ja karmiłam chłopaków, póki chcieli siedzieć w krzesełkach na dwie łyżki. Miseczki kładłam u siebie na kolanach i w prawą i lewą rękę łycha i wiosłowałam w mordki :P Z u sypianiem bywało różnie, o czym można przeczytać tutaj -> http://mamatojarazydwa.blogspot.com/2014/05/spiochanie-misiow.html

    OdpowiedzUsuń