wtorek, 30 grudnia 2014

Święta,święta i????

...po świętach :) Tak, to jest chyba jedno z najczęściej używanych Polskich powiedzeń. Jakie proste,a ile w nim prawdy. No w końcu dwa dni świętowania i już znowu szara rzeczywistość....Na wadze plus 2 kilogramy,w pasie 4 cm więcej, a w szafie leżą tegoroczne prezenty. I tu nasuwa się pytanie- czy trafione? U nas tak :)
   Ja tam nie mogę narzekać.Mój mąż zawsze trafia z podarkami, gdyż kupuje mi coś, o czym marudzę rzez dłuższy czas. W tym roku padło na...suszarkę do włosów. Obecnie mieszkamy u teściów, a ich suszarka do włosów jest już na pograniczu życia i śmierci. Do tego suszy bardzo powoli jak na mój gust, więc podczas suszenia zawsze poleci jakaś wiązanka. Dlaczego? Bo ja zazwyczaj myję głowę podczas wieczornej kąpieli, a że nie lubię się kłaść spać z mokrymi włosami, to muszę je wysuszyć. O 22:00 najbardziej zależy mi na szybkim i sprawnym suszeniu, a nie staniu pół godziny w łazience robiąc buuuuuu. No i suszareczę dostałam :D Do tego otrzymałam jeszcze elegancką czerwoną kiecałkę od teściów (spoko, sama wybrałam :P), którą nie omieszkam założyć na Styczniowe weselicho :)
   Ale dosyć o mnie- w tym roku liczyły się dwa małe szkraby :) Piękne czapeczki i buciki to prezent od dziadków, pędzidło i wózek z lalkami od cioci i wójka to strzał w 10. Jakie jest zainteresowanie podczas prowadzenia wózka to aż trudno uwierzyć :) Drudzy dziadkowie także kupili wózeczek i lalę więc nie trzeba będzie wozić zabawek :) Ale co tam prezenty- rozpakowywanie ich- to dopiero była frajda :)Ten papier tak fajnie szeleścił i się rozdzierał, że uśmiechy były od ucha do ucha :)
  Ale....No musi być ale....to nie były takie święta, o których marzyłam. Chyba przez te 8 lat w Anglii strasznie idealizowałam obraz Wigilii i Świąt w Polsce,że jak przyszło co do czego, to to nie było to. Nie zrozumcie mnie źle, bo ja byłam bardzo szczęśliwa,że po tylu latach jestem znowu z najbliższymi. Ten niedosyt to może też przez to,że tak bardzo chciałam spędzić pierwsze święta w Polsce we własnym domu, a jeszcze przez kilka miesięcy nie będzie mi to dane....Cóż....Oby Wielkanoc była już na swoim.




1 komentarz:

  1. Cieszę się, że Wasz mikołaj się spisał. :)
    Mi za to te święta sprawiły dużo więcej radości niż wcześniejsze. Może dlatego, że był już z nami nami nasz synek.
    Oby nadchodzący rok był lepszy od poprzedniego i spełnienia marzenia o Wielkanocy "na swoim". ;)

    OdpowiedzUsuń