czwartek, 14 sierpnia 2014

Laleczka z porcelany czyli załóż czapkę temu dziecku!!

     Znacie to- załóż czapeczkę dziecku bo wieje, przykryj bo zimno, nie wychodź bo -1 na dworze. Znacie??...Etam każda to zna.....właśnie niestety zna....
   Post pewno bardzo podobny tematem do poprzedniego, ale temat jak najbardziej na czasie czyli jak ubieramy nasze pociechy w ciepłe dni. Trzeba pamiętać,że dziecko to nie laleczka z porcelany. To jest mały człowiek, który  potrafi się wychłodzić, ale i upocić z gorąca także.  Ja moich dziewczyn od początku nie przegrzewam bo przegrzanie gorsze od wychłodzenia. W sumie w zimę to ubiera się grubo i tyle ale co z latem?
    Dzieci ciągle ubierane i chronione przed każdym najmniejszym wiaterkiem nie nabierają tej odporności, częściej chorują i szybko łapią przeziębienia- a bo lekko wiaterek zawiał. Osobiście nie wymrażam moich dzieci na kość nie nie nie :D Chodzi o to,że jak w domu upał, na dworze upał to po co temu dziecku body, getry, skarpetki i - o matko- czapka z nausznikami??Temu dziecku jest bardziej gorąco niż nam! A do tych nagminne czapkujących kobiet dołączam apel- niech te wszystkie mądre panie same założą sobie czapki- zaznaczam nie kapelusze- w te upały i niech cieszą się nieodczuwaniem wiatru w takie duchoty! :) Ja nie raz usłyszałam- a może czapka bo wieje? O zgrozo wiatr to nie morderca nie :P
   Co do domowego ubioru w upały, to moje babcie albo w samym pampersie albo w bodziakach na ramiączkach. Na dworze to plus kapelusz na głowę- taki przeciwsłoneczni a nie ten co uszy zasłania. W nocy też przy tych upałach spały w samych bodziakach i wiecie co usłyszałam? Ze moje dzieci to po angielsku są chowane- bo w samych body śpią!:D Normalnie padłam. To co miałam je może kocem przykrywać jak w pokoju koło 30 stopni?!
   Ok to idziemy na spacer. Pogoda taka letnia ale nie ma upałów. Dziewczyny są w body, getrach i skarpetuniach a dziadzia co? Kocyk bierze :D hehe. Cóż zrobić no :) Na szczęście kocyk wylądował pod wózkiem bo mama szybko go tam umieściła :) Dla mnie wyznacznikiem ciepła dziecka nie są dłonie czy stopy ale szyja. Tak mi w szpitalu mówili i tego się trzymam. Do tego patrzę jak mi jest w danym ubiorze i porównuje to do ubioru moich dam. W lato zbytnio nie stosuje zasady- jedna warstwa więcej u dziecka. Czasami po prostu zamiast bluzki z krótkim plus sweter daję tylko bluzkę z długim rękawem. Często do chorób dochodzi tez przez to,że dzieci się spociły i nagle wychłodziły- więc: matki, babcie ciocie i dziadki- nie dopuszczamy do upocenia maluszków bo to samo zło! Ubierajmy z głową- do pogody za oknem a nie do pory roku czy wytycznych pogodynki :)

 

2 komentarze:

  1. Amen!;) Pewnie,że każda to słyszy.Ja podwójnie często-mieszkam z 80-letnią babcią,której samej jest non stop zimno;wg niej mój syn jest wystawiany na arktyczne zimno,cud że żyje i że zdrowy !
    Też stosujemy metodę sprawdzania temp na karku maluszka,i-jak w tekście -ubierajmy z głową! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pomieram ;) jeden syn ma 5lat i tak go chowalam co zawsze kazdy krzyczal ze zmarźne rozchoruje sie a jakos nigdy powaznie nie chorowal jedynie czasami jakis katarek a corke tez tak ubieram lekko i wystarczy ;)ostatnio tez bylam na placu zabaw bylo ze 28stopni na dworzu pod wieczor a jakas babka do mnie zebym malenstwu skarpetki zalozyla bo za zimno bo male jest hehe

    OdpowiedzUsuń