niedziela, 8 grudnia 2013

Mamo-Tato: poznajmy się.

  Każdy wie,ze co innego zajmować sie dzieckiem kuzynki, koleżanki,znajomej itp niz własnym dzieckiem. U kogoś to zawsze wyglada to na takie proste- pampers, butla, sen spacer- a jak to wyglada u nas? Na poczatku trzeba sie przecież zapoznać: 
   Ja- kobieta- wrzucona na głęboką wodę z etapu życia gdzie nie posiadałam ani jednego dziecka- do obecnego obrazu kiedy stałam sie matką od razu dwójki szkrabów. Nasze zapoznanie- czyli moje i dziewczyn- chyba jak u kazdej nowej mamy wyglądało dosyć brutalnie. Nie było tak- ze mogłam sobie wypocząć, wyspać sie czy sie wykąpać bo dzieci były u poloznej i przynosili mi je tylko do karmienia- oj nie. Dzieci od samego poczatku były ze mną i w sumie cieszę sie,ze urodziłam naturalnie  gdyż inaczej nie wiem jak bym dała sobie radę. No wiec tak. Maz poszedł odespac noc jakże pełną wrażeń a ja z moimi brzdącami zostałam przewieziona do pojedynczego pokoju no i sie zaczęło. Hania płacze no to cyc. Pięknie sie przystawia i je a ja się na nią patrzę ze łzami w oczach i cieszę sie,ze jest tu ze mną, po tak ciężkim porodzie- cała, zdrowa i glodna. Hania zjadła no to Werka daje znak,ze tez chce- no to zmiana dziecka i zmiana cycka a mi uśmiech nie schodził z twarzy. kiedy mała sie najadla to trzeba ją było odłożyć do kojca a to juz nie było łatwe. Wszytkie moje ruchy siadanie, branie małych, kamienie i odkładanie ich były utrudnione gdyż po pierwsze dopiero co urodziłam, nie moglam wstawać, miałam cewnik i byłam pozszywana- a jednak musiałam wszytko robić sama. A teraz wyobraźcie sobie,że oby dwa maluchy na raz domagają sie jedzenia? Wlasnie....ja nie moge wstać, męża nie ma a położne zajęte to co robie? Walczę. Boiore oby dwie damy na łóżko, Werke klade na poduszce i przystawiam. Trzymając ją ,sięgam po Hanię i także przystawiam....i siedzę- skulona z dwoma małymi pyszczkami pięknie zajadajacymi swoje pierwsze posiłki w życiu . Tak mijają pierwsze nasze wspólne godziny w szpitalu, godziny jakże intensywne, ciężkie ale pełne miłości i uczucia. O to nasze zapoznanie. 
   On- mężczyzna. Teoretycznie wiedział co go czeka gdy sam chciał dziecka, starał sie o nie i wyczekiwal tych dwoch kresek na teście ciazowym. Mężczyzna, który bardzo mocno przeżywał kolejne straty i w koncu jak sie udało nie potrafił sie w pełni cieszyć ciazą, gdyż strach był silniejszy. Całą ciążę owy mężczyzna jest gdzieś z boku- bo on w koncu zrobił juz swoje- wszytko toczy sie teraz w kobiecie. Czy juz nie moze nic zrobic? A jednak moze- pomaga w domu, nosi ciężary, gotuje i dba o dobre samopoczucie. No w koncu mija te 9 mcy i nagle z brzucha kobiety wychodzą dwie małe istotki i co? Wlasnie...u mężczyzny wszytsko odbywa sie inaczej bo on od zera zapoznaje z tymi nowymi ostotkami- bo my kobiety juz je troche znamy ;) Moj mąż Po porodzie poszedł do domu,zeby odespac, przetrawić to co sie wydarzyło i zmieniło całe jego dotychczasowe zycie. On- od kilkunastu minut tato- Musi nauczyć sie te małe delikatne istotki kochać, nauczyć o nie dbać, karmić a przede wszytkim nauczyć sie dużej dozy cierpliwości. Mężczyzna daje sobie czas na ogarniecie wszytkiego a kobieta nie ma takiej możliwości- lecz tak to juz bywa. Moj luby bał sie brac małe na ręce, przewijać czy ubierać.Ale moje serce mięknie, gdy moj ukochany maż teraz powoli probuje i bierze tą małą istotkę na ręce- tak delikatnie jak sie tylko da- i karmi butelką, albo jak co chwile podchodzi do łóżeczka i wyciera nawet najmniejsze kropelki ulanego mleka. Tak o to moj mężczyzna uczy sie naszych dzieci.
  Kobieta i mężczyzna...ojciec i matka...maz i żona.....od niedawna rodzina. 


Ps: nie opisywałam szczegółu porodu czy naszych staran- wszytko to znajduje sie na moim starym blogu.

2 komentarze:

  1. Witaj;) Przeczytałam Twój opis z porodu. Cudownie, że wszystko jest dobrze! Małe są śliczne i gratuluję dumnym rodzicom.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. gratulacje,mamusiu-dziabdol

    OdpowiedzUsuń