niedziela, 26 października 2014

Welcome Back

Tak...Pewno zauważyliście,że jest mnie ostatnio trochę miej.  W sumie trochę,to mało powiedziane. Jest mnie bardzo mało. A to czemu? Bo wróciliśmy na stałe do Nadwiślanego kraju.
    Pewno większość pomyśli- głupia! Co ona zrobiła. Żyła sobie za granicą, pewno zarabiała kokosy i po co ona wraca- i to jeszcze tutaj?? Właśnie, po co ja wracałam? A raczej po co wracaliśmy? Uwierzcie,że codziennie zadaje sobie to pytanie. Po 8 latach życia za granicami kraju, nie jest łatwo od tak wrócić.......
   Pewnego dnia okazało się,że w pracy będzie czystka- zwalniają ludzi i obcinają godziny. Dla nas ,świeżo upieczonej rodziny, nie była to cudowna wiadomość. W sumie wiadomość o zwolnieniach dla nikogo nie jest miła, ale w naszym przypadku bardzo powiało chłodem- dwójka niemowląt w domu....Nawet jakby męża nie zwolnili, to już na początku zapowiedzieli obcięcie wypłaty o 3 cyfrową sumę.
     Nie bylibyśmy w stanie wyżyć z jego małej wypłaty. Cztery osoby, dom, samochód i wszelkie pierdoły dnia codziennego. A uprzedzam,że od Angielskiego państwa nie dostawaliśmy żadnej, ale to żadnej zapomogi. No i jak żyć?
    Nie było łatwo podjąć decyzję o powrocie do Polski. Przyznam się ,że od lat ciągnęło nas do polski- jednak cała rodzina tam. Do tego jeszcze bliska nam osoba ciężko zachorowała co przechylało szalę decyzji..... Lecz wszyscy znajomi tutaj, praca jako taka tutaj....cale dorosłe życie tutaj....Kilka długich tygodni dywagowaliśmy nad wszelkimi za i przeciw. Chcieliśmy kiedyś wracać, ale nie teraz, nie tak nagle. Nie będę opisywać szczegółów. Powiem tylko,że wróciliśmy. Z całym naszym 8 letnim bagażem doświadczeń i klamotów. Obecnie żyjemy na garnuszku u rodziców- jednych czy drugich. Nie jest łatwo. Tyle lat  mieszkało się samemu i nagle ja nie mam własnego domu. W 4 osoby w małym pokoiku....Przyznam się,że jestem osobą strasznie terytorialną i uwiera mnie to,że nic nie jest moje. Ale już niedługo...może kilka miesięcy i będziemy na swoim. Trzymajcie kciuki,żeby poszło jak najszybciej.

   Aaaa o czym miałam pisać. Ponieważ jestem osobą ,która wróciła do Polski  z UK to będę wam opisywać realia naszego kraju przy załatwiany wszelkich papierów i formalności. A jak to w naszym państwie bywa- nic nie idzie jak po maśle- zawsze wszystko pod górkę.

5 komentarzy:

  1. ooo Matko bliźniaczych Cudeniek! Podziwiam Cię podziwiam bardzo. Mnie również wywiało z Ozimka do UK osiem lat temu i póki co ani trochę mnie tam nie ciągnie. W UK bywało raz lepiej raz gorzej, również obcinano etat, kasę ale ani przez chwilę nie pomyślałam o powrocie. Zawsze podchodziłam do porażek tak: 'co ma być to będzie' i 'nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło'. Nie jestem typem tęskniaka więc to pewnie też pozwala mi przetrwać na obczyźnie. Tobię i Twojej rodzince życzę powodzenia i wszystkiego dobrego na -powiedzmy- nowym etapie. Ściskam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obawiam się, że nie będą to pozytywne wieści na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielkie zmiany. Powodzenia. Wytrwałości i cierpliwości do naszej administracji życzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Was do Liebster blog aword, wiecej u mnie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No tez wam kibicuje ale ja sama do Polski nie wyobrazam sobie wrocic.

    OdpowiedzUsuń