sobota, 4 października 2014

Dni sadów czyli mamy wychodne.

Matka tez musi czasami wyjść z domu i rozerwać się-nie? No pewno,że musi :D Przyznam się,że nawet jak wychodzę z dziećmi, to w jakiś sposób odpoczywam. Tym razem także tak było.

  Znajomi zaproponowali nam wypad na Dni Sadów do Krośnic. Oczywiście dzieci pojechały z nami :) Powiem wam,że spodziewałam się takich typowych dożynek ,lecz ku mojemu zaskoczeniu było trochę inaczej :D
   Jak z nazwy imprezy wynika była to głównie impreza sadowników, odbywająca się w malowniczym miejscu akwenu wodnego i  wąskotorowej kolejki. Wszędzie pełno straganów z jabłkami wszelkiej maści i wszelkiej postaci. Co mi się podobało to to,że jak osoba miała meldunek w gminie Krośnice dostawała 2kg jabłek za free :D Na przekór Rosji :P heh
   Były także typowe odpustowe stragany, ale zdziwi się ten ,kto pomyśli o zabawkach. Stanowiska były pełne rzemieślników i ich domowych wyrobów. Były drzemy własnej roboty , nalewki i  miody. Widziałam także wyroby z wikliny, szydełkowe cuda i naturalne przyprawy. Oczywiście- do tego domowe ciasta, karp na kilka sposobów i jabłka w cieście-  mniam :D Uwaga- na imprezie był zakaz sprzedawania fast foodów typu frytki, hod-dogi i inne. Dla dzieci to nie było zabawne :P ale za to zdrowe. Nie ma co- chwali się taki zakaz, chwali.

 No ale jak nie było frytek, to co się jadło- ogromne pajdy ze smalcem i ogórasem :D








1 komentarz:

  1. Rewelacja. Uwielbiam takie festyny. U nas nie opuszczamy ani jednego. Dobrze, bo mamy ich klika w ciągu roku. ;)

    OdpowiedzUsuń