Jak wszyscy dobrze wiedzą dzisiaj- czyli 31 Października- wypada Halloween. Święto raczej nowe w naszym kraju, lecz na całym świecie bardzo znane. Zawczasu uprzedzam ,żeby nie mylić Halloween z dniem Wszystkich Świętych. To jest jutro- dzień zadumy- a dzisiaj jest dzień zabawy.
W UK Halloween jest dniem bardzo fajnym- zwłaszcza dla dzieci. To całe przebieranie się, chodzenie po domach i zbieranie słodyczy. W tym tkwi cała frajda. To dlaczego w Polsce tak się przed tym bronimy? Nie rozumiem. Nikt nie robi przecież nic złego.Walentynki jakoś przejęliśmy i nikt nie protestuje.
Ja w tym roku przebrałam moje babice w piękne pomarańczowe dynie a co :D Mimo,że nie jestem w UK, mimo iż nikt nie zastuka do moich drzwi- ja się w to bawię :) Jeszcze pamiętam Halloween z zeszłego roku. Ja w ciąży przebrana za pszczółkę :D Dzieciaki latające do drzwi, za każdym razem gdy ktoś zastuka. Ach co to były za cudowne dni. No ale cóż. W tym roku zostaje mi komputerowa obróbka :P
Poniżej efekt naszej rodzinnej przemiany :D
Dwie buźki do umycia i cztery brudne rączki,dwa nalegające głosiki i podwójne obowiązki. Dwa razy więcej prania do rozwieszania,dwa razy więcej do rozpieszczania. Dwa razy więcej płaczków, kiedy się przewrócą, cztery oczka do uśpienia nuconą kołysanką. Pracy przy bliźniakach jest w bród,ale cztery słodkie ramionka które mnie tulą wynagradzają cały trud- Czyli życie młodej mamy i jej bliźniaczek.
piątek, 31 października 2014
niedziela, 26 października 2014
Welcome Back
Tak...Pewno zauważyliście,że jest mnie ostatnio trochę miej. W sumie trochę,to mało powiedziane. Jest mnie bardzo mało. A to czemu? Bo wróciliśmy na stałe do Nadwiślanego kraju.
Pewno większość pomyśli- głupia! Co ona zrobiła. Żyła sobie za granicą, pewno zarabiała kokosy i po co ona wraca- i to jeszcze tutaj?? Właśnie, po co ja wracałam? A raczej po co wracaliśmy? Uwierzcie,że codziennie zadaje sobie to pytanie. Po 8 latach życia za granicami kraju, nie jest łatwo od tak wrócić.......
Pewnego dnia okazało się,że w pracy będzie czystka- zwalniają ludzi i obcinają godziny. Dla nas ,świeżo upieczonej rodziny, nie była to cudowna wiadomość. W sumie wiadomość o zwolnieniach dla nikogo nie jest miła, ale w naszym przypadku bardzo powiało chłodem- dwójka niemowląt w domu....Nawet jakby męża nie zwolnili, to już na początku zapowiedzieli obcięcie wypłaty o 3 cyfrową sumę.
Nie bylibyśmy w stanie wyżyć z jego małej wypłaty. Cztery osoby, dom, samochód i wszelkie pierdoły dnia codziennego. A uprzedzam,że od Angielskiego państwa nie dostawaliśmy żadnej, ale to żadnej zapomogi. No i jak żyć?
Nie było łatwo podjąć decyzję o powrocie do Polski. Przyznam się ,że od lat ciągnęło nas do polski- jednak cała rodzina tam. Do tego jeszcze bliska nam osoba ciężko zachorowała co przechylało szalę decyzji..... Lecz wszyscy znajomi tutaj, praca jako taka tutaj....cale dorosłe życie tutaj....Kilka długich tygodni dywagowaliśmy nad wszelkimi za i przeciw. Chcieliśmy kiedyś wracać, ale nie teraz, nie tak nagle. Nie będę opisywać szczegółów. Powiem tylko,że wróciliśmy. Z całym naszym 8 letnim bagażem doświadczeń i klamotów. Obecnie żyjemy na garnuszku u rodziców- jednych czy drugich. Nie jest łatwo. Tyle lat mieszkało się samemu i nagle ja nie mam własnego domu. W 4 osoby w małym pokoiku....Przyznam się,że jestem osobą strasznie terytorialną i uwiera mnie to,że nic nie jest moje. Ale już niedługo...może kilka miesięcy i będziemy na swoim. Trzymajcie kciuki,żeby poszło jak najszybciej.
Aaaa o czym miałam pisać. Ponieważ jestem osobą ,która wróciła do Polski z UK to będę wam opisywać realia naszego kraju przy załatwiany wszelkich papierów i formalności. A jak to w naszym państwie bywa- nic nie idzie jak po maśle- zawsze wszystko pod górkę.
Pewno większość pomyśli- głupia! Co ona zrobiła. Żyła sobie za granicą, pewno zarabiała kokosy i po co ona wraca- i to jeszcze tutaj?? Właśnie, po co ja wracałam? A raczej po co wracaliśmy? Uwierzcie,że codziennie zadaje sobie to pytanie. Po 8 latach życia za granicami kraju, nie jest łatwo od tak wrócić.......
Pewnego dnia okazało się,że w pracy będzie czystka- zwalniają ludzi i obcinają godziny. Dla nas ,świeżo upieczonej rodziny, nie była to cudowna wiadomość. W sumie wiadomość o zwolnieniach dla nikogo nie jest miła, ale w naszym przypadku bardzo powiało chłodem- dwójka niemowląt w domu....Nawet jakby męża nie zwolnili, to już na początku zapowiedzieli obcięcie wypłaty o 3 cyfrową sumę.
Nie bylibyśmy w stanie wyżyć z jego małej wypłaty. Cztery osoby, dom, samochód i wszelkie pierdoły dnia codziennego. A uprzedzam,że od Angielskiego państwa nie dostawaliśmy żadnej, ale to żadnej zapomogi. No i jak żyć?
Nie było łatwo podjąć decyzję o powrocie do Polski. Przyznam się ,że od lat ciągnęło nas do polski- jednak cała rodzina tam. Do tego jeszcze bliska nam osoba ciężko zachorowała co przechylało szalę decyzji..... Lecz wszyscy znajomi tutaj, praca jako taka tutaj....cale dorosłe życie tutaj....Kilka długich tygodni dywagowaliśmy nad wszelkimi za i przeciw. Chcieliśmy kiedyś wracać, ale nie teraz, nie tak nagle. Nie będę opisywać szczegółów. Powiem tylko,że wróciliśmy. Z całym naszym 8 letnim bagażem doświadczeń i klamotów. Obecnie żyjemy na garnuszku u rodziców- jednych czy drugich. Nie jest łatwo. Tyle lat mieszkało się samemu i nagle ja nie mam własnego domu. W 4 osoby w małym pokoiku....Przyznam się,że jestem osobą strasznie terytorialną i uwiera mnie to,że nic nie jest moje. Ale już niedługo...może kilka miesięcy i będziemy na swoim. Trzymajcie kciuki,żeby poszło jak najszybciej.
Aaaa o czym miałam pisać. Ponieważ jestem osobą ,która wróciła do Polski z UK to będę wam opisywać realia naszego kraju przy załatwiany wszelkich papierów i formalności. A jak to w naszym państwie bywa- nic nie idzie jak po maśle- zawsze wszystko pod górkę.
sobota, 18 października 2014
Czy dobrze wybrałam??
Każda matka ma taki moment zwątpienia- czy aby dobrze wybrała. Co?? No jak to co- macierzyństwo.....
Obecnie mam ciężki czas. Dziewczyny są wszędzie, chcą wszystko.Ta cala przeprowadzka i mieszkanie na garnuszku u rodziców ( o tym kiedy indziej) Nie mam chwili spokoju i oddechu. Wyjście samemu do sklepu graniczy z cudem, a jak już wyjdę to wiecznie wszystko w biegu. Jak tu się zrelaksować i odpocząć??
Wiecie co mnie dobiło? Zdjęcia znajomych z wakacji...Ona piękna, szczupła, w bikini. Zero boczków, wystającej oponki czy dotykających się ud. On młody, wysportowany i opalony. Bawią się, kąpią i odpoczywają....Tak- poczułam zazdrość. Piękna pogoda, błękitna woda i te drinki z palemką. Zero zmartwień czy pośpiechu. A ja co? Siedzę w kupach, zupkach i wiecznym praniu. Walczę z usypianiem, ząbkowaniem i bólami brzucha. Czy tak miało wyglądać moje życie w kwiecie wieku? Czy ja właśnie tego chciałam?
Patrząc na te moje brzdące, które kocham najmocniej na świecie z dumą powiem- Tak ja tego chciałam. Mam teraz chwile załamania i zwątpienia, ale ostatnie 11 miesięcy to był najpiękniejszy czas w moim życiu. Te uśmiechy o poranku, miłe przytulanie czy słodki buziak są warte wyrzeczeń....Nawet warto dla nich poświęcić plażę i drinka.
A co...kiedyś jeszcze pojadę na wakacje do ciepłych krajów...może na emeryturze :PP
Obecnie mam ciężki czas. Dziewczyny są wszędzie, chcą wszystko.Ta cala przeprowadzka i mieszkanie na garnuszku u rodziców ( o tym kiedy indziej) Nie mam chwili spokoju i oddechu. Wyjście samemu do sklepu graniczy z cudem, a jak już wyjdę to wiecznie wszystko w biegu. Jak tu się zrelaksować i odpocząć??
Wiecie co mnie dobiło? Zdjęcia znajomych z wakacji...Ona piękna, szczupła, w bikini. Zero boczków, wystającej oponki czy dotykających się ud. On młody, wysportowany i opalony. Bawią się, kąpią i odpoczywają....Tak- poczułam zazdrość. Piękna pogoda, błękitna woda i te drinki z palemką. Zero zmartwień czy pośpiechu. A ja co? Siedzę w kupach, zupkach i wiecznym praniu. Walczę z usypianiem, ząbkowaniem i bólami brzucha. Czy tak miało wyglądać moje życie w kwiecie wieku? Czy ja właśnie tego chciałam?
Patrząc na te moje brzdące, które kocham najmocniej na świecie z dumą powiem- Tak ja tego chciałam. Mam teraz chwile załamania i zwątpienia, ale ostatnie 11 miesięcy to był najpiękniejszy czas w moim życiu. Te uśmiechy o poranku, miłe przytulanie czy słodki buziak są warte wyrzeczeń....Nawet warto dla nich poświęcić plażę i drinka.
A co...kiedyś jeszcze pojadę na wakacje do ciepłych krajów...może na emeryturze :PP
poniedziałek, 13 października 2014
Wózkowe podsumowanie roku- czyli 6 modeli za nami.
Ostatnio napomniałam,że mamy nowa furę :D Trochę ich już przetestowałam, bo w sumie 6- wszystkie wózki opisane są tutaj. No ale trzeba dążyć do ideału. A teraz przedstawiam wam najnowszy nabytek- Easy Go.
Po przyjeździe do polski zrobiło się wózkowe zamieszanie. W UK miałam dwa wózki- mój ukochany czerwony Freestyle Twins i tandem Safety 1st. Ponieważ u mojej mamy jest wózkowa 3 kołowa tragedia- czerwony pojechał na staż do Ozimka.Zielony muszę komuś oddać za paczkę pampersów- ktoś chętny?
No więc-został mi jeden wózek- tandem. I tu pojawiły się schody, bo moje pannice zaczynały mieć problem ze spaniem w tym modelu. Spacer ok, zakupy ok ,ale drzemka już problem. Po prostu kobiety rosną. Zaczęłam myśleć o tym,że czas na parasolkę- czyli typową małą spacerówkę- o ile w przypadku Bliźniąt może być owa o małym wózku :P
Pewnego dnia nadarzyła się okazja i kupiłam po znajomości bliźniaczą spacerówkę firmy Easy Go. Nie jest zła ,ale przy moim ukochanym Freestyle wszystkie wózki się chowają :D No ale wracajmy do parasolki. Ten błękitny model nie prowadzi się najgorzej, tylko mam mały problem. Z z lewej strony jest luźne koło i często przy zakrętach ono blokuje mi się. Czy ktoś wie, jak można takie kola dokręcić?? Czy w ogóle da się?
Poza tym wózek fajny. Oparcia mają kilka stopni wysokości , więc czy spacer czy drzemka- dzieciom jest komfortowo. Co jeszcze dla mnie ważne to to,że są okienka, przez które mogę szybko zaglądać do bliźniaczek- bez konieczności zatrzymywania wózka. Z bardziej przyziemnych spraw to są dwa średnie koszyki i trzy rączki :P A co od razu mi się spodobało to to,że z przodu jest reling i dziewczyny mają się czego trzymać- a ja się nie boję,że wypadną. Ogólnie oceniam wózek na 4+. Czemu nie wezmę sama Freestyle Twins? Bo mój ukochany, czerwony wózek niestety jest za duży przy składaniu.... ale takiego komfortu jazdy jak nim to przy żadnym innym modelu nie zaznałam. Cóż- chyba trzeba znowu zajść w ciążę bliźniaczą, a będę mogła do niego wrócić heheh :P
Po przyjeździe do polski zrobiło się wózkowe zamieszanie. W UK miałam dwa wózki- mój ukochany czerwony Freestyle Twins i tandem Safety 1st. Ponieważ u mojej mamy jest wózkowa 3 kołowa tragedia- czerwony pojechał na staż do Ozimka.Zielony muszę komuś oddać za paczkę pampersów- ktoś chętny?
No więc-został mi jeden wózek- tandem. I tu pojawiły się schody, bo moje pannice zaczynały mieć problem ze spaniem w tym modelu. Spacer ok, zakupy ok ,ale drzemka już problem. Po prostu kobiety rosną. Zaczęłam myśleć o tym,że czas na parasolkę- czyli typową małą spacerówkę- o ile w przypadku Bliźniąt może być owa o małym wózku :P
Pewnego dnia nadarzyła się okazja i kupiłam po znajomości bliźniaczą spacerówkę firmy Easy Go. Nie jest zła ,ale przy moim ukochanym Freestyle wszystkie wózki się chowają :D No ale wracajmy do parasolki. Ten błękitny model nie prowadzi się najgorzej, tylko mam mały problem. Z z lewej strony jest luźne koło i często przy zakrętach ono blokuje mi się. Czy ktoś wie, jak można takie kola dokręcić?? Czy w ogóle da się?
Poza tym wózek fajny. Oparcia mają kilka stopni wysokości , więc czy spacer czy drzemka- dzieciom jest komfortowo. Co jeszcze dla mnie ważne to to,że są okienka, przez które mogę szybko zaglądać do bliźniaczek- bez konieczności zatrzymywania wózka. Z bardziej przyziemnych spraw to są dwa średnie koszyki i trzy rączki :P A co od razu mi się spodobało to to,że z przodu jest reling i dziewczyny mają się czego trzymać- a ja się nie boję,że wypadną. Ogólnie oceniam wózek na 4+. Czemu nie wezmę sama Freestyle Twins? Bo mój ukochany, czerwony wózek niestety jest za duży przy składaniu.... ale takiego komfortu jazdy jak nim to przy żadnym innym modelu nie zaznałam. Cóż- chyba trzeba znowu zajść w ciążę bliźniaczą, a będę mogła do niego wrócić heheh :P
czwartek, 9 października 2014
I zjazd bliźniaków :D
Odkąd urodziłam moje dziewczyny mówiłam sobie, że muszę kiedyś pojechać na zjazd bliźniaków. Nie ma to jak spotkać inne podwójne mamy, popatrzeć na inne maluszki i powymieniać się doświadczeniami. W końcu nadarzyła się okazja.....
W sumie całkiem przypadkiem dowiedziałam się,że w okolicy jest organizowany bliźniaczy zjazd. Długo się nie zastanawiając stwierdziłam- jedziemy. Ja, moje dwie pannice, tatuś i ciocia klocia, wybraliśmy się do Krotoszyna na I zjazd Bliźniaków. Pierwszy z nazwy ale także i nasz pierwszy. Impreza odbywała się tyłach przedszkola w dzień słoneczny lecz chłodny. Na samym wejściu przywitała nas bardzo miła pani i zaprowadziła do rejestracji. Każda z dziewczyn dostała plakietkę z imieniem i numerem bliźniaczej pary. Nasze dziewczyny były bliźniaczkami nr 23. Do tego dyplom uczestnictwa w zjeździe i małe podarunki- odblaski i dmuchane piłki.
Cała impreza miała charakter konkursowy. Był konkurs na najbardziej podobne bliźnięta, przeciąganie liny i pamiątkowe zdjęcia.Było malowanie twarzy, gry planszowe i udostępniony pokój zabaw. Kawa, herbata i pyszne ciasto czekało na spragnionych gości, a i tatusiowie mogli się pocieszyć pyszną kiełbaską z grilla :D
Atmosfera bardzo miła. Osobiście byłam pozytywnie zaskoczona ,gdyż było bardzo dużo bliźniąt jak na pierwszy zjazd- aż 30 par. Odpoczęłam gdyż dziewczyn bawiły się z ciocią a ja w spokoju mogłam napić się herbaty i zjeść kawałek pysznej cytrynowej babki. No ale trzeba było wracać do domu...
Powiem wam,że już nie mogę się doczekać zjazdu w przyszłym roku :D A może znajdzie się jakiś inny ,na który będziemy mogli pojechać??? Oby :D
W sumie całkiem przypadkiem dowiedziałam się,że w okolicy jest organizowany bliźniaczy zjazd. Długo się nie zastanawiając stwierdziłam- jedziemy. Ja, moje dwie pannice, tatuś i ciocia klocia, wybraliśmy się do Krotoszyna na I zjazd Bliźniaków. Pierwszy z nazwy ale także i nasz pierwszy. Impreza odbywała się tyłach przedszkola w dzień słoneczny lecz chłodny. Na samym wejściu przywitała nas bardzo miła pani i zaprowadziła do rejestracji. Każda z dziewczyn dostała plakietkę z imieniem i numerem bliźniaczej pary. Nasze dziewczyny były bliźniaczkami nr 23. Do tego dyplom uczestnictwa w zjeździe i małe podarunki- odblaski i dmuchane piłki.
Cała impreza miała charakter konkursowy. Był konkurs na najbardziej podobne bliźnięta, przeciąganie liny i pamiątkowe zdjęcia.Było malowanie twarzy, gry planszowe i udostępniony pokój zabaw. Kawa, herbata i pyszne ciasto czekało na spragnionych gości, a i tatusiowie mogli się pocieszyć pyszną kiełbaską z grilla :D
Atmosfera bardzo miła. Osobiście byłam pozytywnie zaskoczona ,gdyż było bardzo dużo bliźniąt jak na pierwszy zjazd- aż 30 par. Odpoczęłam gdyż dziewczyn bawiły się z ciocią a ja w spokoju mogłam napić się herbaty i zjeść kawałek pysznej cytrynowej babki. No ale trzeba było wracać do domu...
Powiem wam,że już nie mogę się doczekać zjazdu w przyszłym roku :D A może znajdzie się jakiś inny ,na który będziemy mogli pojechać??? Oby :D
sobota, 4 października 2014
Dni sadów czyli mamy wychodne.
Matka tez musi czasami wyjść z domu i rozerwać się-nie? No pewno,że musi :D Przyznam się,że nawet jak wychodzę z dziećmi, to w jakiś sposób odpoczywam. Tym razem także tak było.
Znajomi zaproponowali nam wypad na Dni Sadów do Krośnic. Oczywiście dzieci pojechały z nami :) Powiem wam,że spodziewałam się takich typowych dożynek ,lecz ku mojemu zaskoczeniu było trochę inaczej :D
Jak z nazwy imprezy wynika była to głównie impreza sadowników, odbywająca się w malowniczym miejscu akwenu wodnego i wąskotorowej kolejki. Wszędzie pełno straganów z jabłkami wszelkiej maści i wszelkiej postaci. Co mi się podobało to to,że jak osoba miała meldunek w gminie Krośnice dostawała 2kg jabłek za free :D Na przekór Rosji :P heh
Były także typowe odpustowe stragany, ale zdziwi się ten ,kto pomyśli o zabawkach. Stanowiska były pełne rzemieślników i ich domowych wyrobów. Były drzemy własnej roboty , nalewki i miody. Widziałam także wyroby z wikliny, szydełkowe cuda i naturalne przyprawy. Oczywiście- do tego domowe ciasta, karp na kilka sposobów i jabłka w cieście- mniam :D Uwaga- na imprezie był zakaz sprzedawania fast foodów typu frytki, hod-dogi i inne. Dla dzieci to nie było zabawne :P ale za to zdrowe. Nie ma co- chwali się taki zakaz, chwali.
No ale jak nie było frytek, to co się jadło- ogromne pajdy ze smalcem i ogórasem :D
Znajomi zaproponowali nam wypad na Dni Sadów do Krośnic. Oczywiście dzieci pojechały z nami :) Powiem wam,że spodziewałam się takich typowych dożynek ,lecz ku mojemu zaskoczeniu było trochę inaczej :D
Jak z nazwy imprezy wynika była to głównie impreza sadowników, odbywająca się w malowniczym miejscu akwenu wodnego i wąskotorowej kolejki. Wszędzie pełno straganów z jabłkami wszelkiej maści i wszelkiej postaci. Co mi się podobało to to,że jak osoba miała meldunek w gminie Krośnice dostawała 2kg jabłek za free :D Na przekór Rosji :P heh
Były także typowe odpustowe stragany, ale zdziwi się ten ,kto pomyśli o zabawkach. Stanowiska były pełne rzemieślników i ich domowych wyrobów. Były drzemy własnej roboty , nalewki i miody. Widziałam także wyroby z wikliny, szydełkowe cuda i naturalne przyprawy. Oczywiście- do tego domowe ciasta, karp na kilka sposobów i jabłka w cieście- mniam :D Uwaga- na imprezie był zakaz sprzedawania fast foodów typu frytki, hod-dogi i inne. Dla dzieci to nie było zabawne :P ale za to zdrowe. Nie ma co- chwali się taki zakaz, chwali.
No ale jak nie było frytek, to co się jadło- ogromne pajdy ze smalcem i ogórasem :D
środa, 1 października 2014
Ozimek- ciąg dalszy.
Ale poruszenie nie ma co. Post o barierach architektonicznych miasta Ozimek cieszy się nie małą popularnością. O to chodzi- żeby w końcu ktoś dostrzegł problem. Ale jak to zwykle bywa, niektórym trzeba coś wyjaśnić:
To jest blog parentingowy o nazwie- Bliźniacze Różowe Cuda. Piszę w nim o dzieciach, problemach dotyczących dzieci i wszelkich innych rzeczach dotyczących DZIECI. Więc jak piszę o moim mieście to piszę z perspektywy kobiety z wózkiem, a nie opisuje wszystkie bolączki miasta Ozimek. Więc dla tych co szukają problemów powtarzam- więcej kultury i bez wyzywania bo będę komentarze usuwać.
No ale co z tym postem? Dostałam odpowiedz od pana Burmistrza,że możemy się spotkać i porozmawiać na temat barier architektonicznych dotyczących nas- kobiet z wózkami. Jak tylko wrócę z wyjazdu ,to nie omieszkam umówić się z panem Burmistrzem. I tu pytanie do was- idzie ktoś ze mną? Matki Polki Ozimka jesteście gotowe, by zawalczyć o coś dla nas? Gotowe?? Mamy trochę czasu, więc wysyłajcie na mojego ( adres w zakładkach) maila zdjęcia barier które wam- matkom z wózkami czy rowerkami- przeszkadzają. Wiadomo, nigdy nie będzie idealnie, ale może chociaż będzie ciut lepiej??
Pomoc także zadeklarował pan Kewin Adamczyk- kandydat na Radnego Powiatu Opolskiego. No nie powiem- czekamy na czyny czekamy!!
To jest blog parentingowy o nazwie- Bliźniacze Różowe Cuda. Piszę w nim o dzieciach, problemach dotyczących dzieci i wszelkich innych rzeczach dotyczących DZIECI. Więc jak piszę o moim mieście to piszę z perspektywy kobiety z wózkiem, a nie opisuje wszystkie bolączki miasta Ozimek. Więc dla tych co szukają problemów powtarzam- więcej kultury i bez wyzywania bo będę komentarze usuwać.
No ale co z tym postem? Dostałam odpowiedz od pana Burmistrza,że możemy się spotkać i porozmawiać na temat barier architektonicznych dotyczących nas- kobiet z wózkami. Jak tylko wrócę z wyjazdu ,to nie omieszkam umówić się z panem Burmistrzem. I tu pytanie do was- idzie ktoś ze mną? Matki Polki Ozimka jesteście gotowe, by zawalczyć o coś dla nas? Gotowe?? Mamy trochę czasu, więc wysyłajcie na mojego ( adres w zakładkach) maila zdjęcia barier które wam- matkom z wózkami czy rowerkami- przeszkadzają. Wiadomo, nigdy nie będzie idealnie, ale może chociaż będzie ciut lepiej??
Pomoc także zadeklarował pan Kewin Adamczyk- kandydat na Radnego Powiatu Opolskiego. No nie powiem- czekamy na czyny czekamy!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)