sobota, 1 lutego 2014

Czasoumilacze.

  No to pora na kolejny post z serii- matka poleca. Tym razem wszytko co nam umila czas- a raczej zastępuje noszenie na rękach. No więc tak. U nas w domu jest tego sporo- nie tylko z racji tego,że wszytko występuje w ilości razy dwa, ale z ogólnie wiadomych przyczyn- takie małe dzieci szybko się nudzą..
  Zacznijmy od rzeczy najczęściej u nas używanej- od bujaczków. Ja mam dwie sztuki marki Bright Stars z funkcją wibracji. Są one bardzo lekkie i składają się jeden w drugi jak potrzeba miejsca w pokoju. Pod spodem mają takie antypoślizgowe nakładki,więc nawet na kafelkach jest bezpiecznie. No i co do bezpieczeństwa oczywiście są szelki do zapięcia. Jeżeli dziewczyny są marudne to spokojnie możne nimi bujać iż pręty z którego są wykonane są sprężyste ale na tyle twarde,że nie da się ich zgiąć. Do tych bujaczków są doczepiane takie ramiona z wiszącymi zabawkami, więc dziecko siedząc ma na co patrzeć. Ja osobiście dowieszam coś bardziej grzechocącego żeby przyciągało większą uwagę. Dałam za nie dosłownie kilka groszy a nie jeden raz uratowały mi przysłowiowy tyłek ;) Ostatnio byli znajomi z kilkumiesięczną panną i wtedy bujaczek także się przydał.
 Powiem,że jak dla mnie jest to niezbędny asortyment w domu.


Kolejnym  standardowym wyposażeniem domu z dziećmi są maty interaktywne. Ja mam oczywiście dwie,ale całkiem różne. Chodziło mi oto,by jeszcze dodatkowo stymulować maluchy zmianami kształtów i kolorów. Więc jeden mam typowo firmowy- Bright Stars- z grającą małpką, wibrującym ślimakiem i dużym lusterkiem. Niestety jest on dosyć cienki więc zawsze kładę go na czymś. Drugi jest nieznanej mi firmy ale za to jest on bardziej miękki- materiałowy. Nie ma on takich bajerów jak ten pierwszy ale jest wielka gąsienica przyczepiana na rzep- którą można przewieszać.Do tego na miejscu, gdzie leży dziecko jest szeleszczący kwiatek, małe lustereczko i piszczące słoneczko. Zauważyłam,ze dziewczyny bardziej wolą leżeć właśnie na tym- chyba ze względu na znacznie żywsze kolory.  Oczywiście trenujemy na tym brzuszki ale często gęsto po prostu jest to leżanka :)



   Ostatnim- w sumie bajerem- jest huśtawka pożyczona nam przez znajomych. Jak bym miała jedno dziecko, to pewno nie skusiłabym sie na to,ale nie powiem przy dwójce jest to dosyć przydatny element. Bardzo często siedzi tam mała Hania bo szybko się wtedy uspokaja. Jest to sprzęt marki Graco na te okrągłe najgrubsze paluszki. Jest tam panel sterujący- z 6 prędkościami bujania a także możliwością grania muzyczki. Siedzisko ma możliwość rozkładania na bardziej płasko lub całkiem na siedząco.Są oczywiście pasy bezpieczeństwa i mały odpinany stoliczek.  Powiem tak- jest to bardzo dobry przytrzymywacz- jak ktoś chce już jeść a mamusia nie daje ;)


Ale i jak najlepszym bajerem jest najzwyklejszy rożek- rozłożony na podłodze :D heheh


2 komentarze:

  1. Oj tak, nie wyobrażam sobie rodzicielstwa bez bujaka:). Zarówno przy synku, jak i teraz przy Małej to czasoumilacz numer jeden. Mata też się czasem sprawdza, ale to bujak ratuje mnie najczęściej.

    OdpowiedzUsuń
  2. bujaczki najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń