Ale miałyśmy wczoraj dzionek- byłyśmy na baby Shower :D Jak ja uwielbiam takie imprezy :) A wiecie dlaczego? Bo zawsze się cieszę,że na świat przyjdzie kolejny maleńki i jakże wyczekiwany człowieczek. Tym razem było nie inaczej. Znajoma długo oczekiwała na to by móc zostać matką i mam do niej specjalny sentyment z tego powodu :) No więc imprezka była przednia- 2 dziewczyny w ciąży (oby dwie spodziewające się chłopaków :)), ja z moimi szkrabami, i kolejne dwie koleżanki już z tuptającymi dziewczynkami. Do tego były jeszcze dwie kolejne kobietki nie w temacie pieluchowym, które dzielnie znosiły nasze matczyne wywody ;) było dużo dobrego jedzenia,dużo plotek i przedniej zabawy. Oczywiście jak to przy takich imprezach były tez prezenty dla przyszłej mamusi. I tak własnie patrząc na nią i na ten piękny i zgrabny brzuszek postanowiłam sobie tak wypisać moje ciążowe top 5- czyli to co kochałam, nienawidziłam i bez czego nie wyobrażałam sobie życia w ciąży.
Więc tak nr 1 to będzie jasiek :D Tak ta mała podusia była moim przyjacielem praktycznie od samego początku.Nie kupowałam żadnej specjalistycznej poduszki do spania bo dla mnie to był zbędny wydatek- jasiek sprawdzał sie idealnie :D Od wczesnych tygodni wciskałam tegoż owo jaśka pod bioderko i brzuszek miał sie na czym opierać. Odciążało to moje plecy więc i sen był przyjemniejszy. Do tego kołdra między kolana i sen wypas :D Wygoda nawet z moim wielkim brzuchem była wtedy jak ta lala :D
Numer 2 to będzie zestaw: waga łazienkowa + centyl. Miałam wręcz manię ważenia się i mierzenia swojego obwodu brzucha. Tak długo czekałam na ciążę,że cieszył mnie każdy milimetr szerokości plus każdy gram na wadze- a mogę sie pochwalić,że tych kilogramów nie było mega dużo bo tylko 11 :D
Miejsce trzecie to czekoladowy shake z McD :) Nie wiem czemu ale tylko to nie powodowało u mnie zgagi i wymiotów a do tego gasiło moje ogromne pragnienie w ciąży. Jak bywało bardzo gorąco to potrafiłam specjalnie pojechać tylko po to by kupić napój Bogów i delektowałam sie nim aż do ostatniej kropelki :)
Numer 4 to jabłka od których miałam totalny odrzut. Nawet jak bardzo chciałam i się skusiłam to zgada i wymioty były murowane. Powiem wam,że do tej pory nie jem jabłek :/
No i numer 5.Czemu dopiero piąte miejsce? Bo to było mieszane uczucie-szczęścia i strachu, a chodziło o kopniaki dziewczyn :D Kochałam te momenty aktywności, te ich reakcje na zjedzony posiłek czy czekoladkę :) ale strasznie się bałam, jak dziewczyny spały i nie było odczuwalnych ruchów.
No to takie małe top 5- może jeszcze kiedyś mi sie przyda :P
a href="http://www.bloglovin.com/blog/11827427/?claim=3payu8ghw4k">Follow my blog with Bloglovin</a>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz